Szkic Leona Wasilewskiego „Piłsudski jakim go znałem", złożony z czterech zatytułowanych jak powyżej rozdziałów, pokazuje ewolucję współtwórcy polskiej niepodległości obserwowaną przez towarzysza walki. Też zresztą się zmieniającego: z 26-letniego idealistycznego entuzjasty socjalizmu przez drukarza, publicystę, wydawcę „bibuły", konspiratora, negocjatora, ministra w rządzie Niepodległej – aż po nestora PPS, pozostającego w opozycji do kolejnych sanacyjnych gabinetów, lecz do końca lojalnego wobec swojego Komendanta.

Wznowienie tej książki, ukazującej się drukiem po raz pierwszy od 1935 roku, ze świetnym wstępem Andrzeja Friszkego i w ambitnej szacie graficznej, już samo w sobie byłoby czymś cennym, przypominając język, obyczaje i formację „socyalistów w tużurkach", krążących na fałszywych paszportach między Petersburgiem, Londynem a Krakowem, tak nam na pozór odległych, choć minęło zaledwie 100 lat.

Prawdziwie cieszy jednak, że wspomnienia Wasilewskiego rozpoczynają fantastyczną  inicjatywę wydawniczą Muzeum Historii Polski. U zbieraczy tomików „100-lecie Niepodległości. Wspomnienia i pamiętniki" stać będą na półkach obok siebie konspirator Wasilewski oraz Władysław Konopczyński, wielki historyk i ekspert Delegacji Polskiej na konferencję w Paryżu, bliski Romanowi Dmowskiemu. Jędrzej Moraczewski, Ignacy Daszyński, Stanisław Wojciechowski – to zapowiedzi tylko na najbliższe dwa lata. Czego doczekamy do roku 2018? Dwuszeregu świadków i architektów odrodzenia Rzeczypospolitej po nocy zaborów. Zapaleńcy w tużurkach, dostojnicy w melonikach – jak brakuje ich teraz.

Pozostaje radość z czytania wspomnień, której nie dają żadne, najcelniejsze nawet syntezy. Ot – obrazek kolacji wydanej przez Ziuka w zakopiańskiem „Morskiem Oku", podczas którego „bardzo dowcipnie pokpiwał z niedorzecznego stosowania materialistycznego pojmowania dziejów przez niektórych socjalistów zachodnioeuropejskich". Ech, zaprosić by dziś Ziuka na otwarte spotkanie w którejś ze świetlic Krytyki Politycznej...