Sytuacja tysięcy Polaków jest teraz przecież bardzo podobna do losów jej bohaterów – Johannesa Pinneberga i jego żony Jaginki. Bez podania faktycznych przyczyn wyrzucani z pracy, niemający pewności zatrudnienia, zastraszani przez pazernych przełożonych, harujący za marne grosze na śmieciowych umowach, porzucający nawet swoje dzieci, by w obcym kraju wycierać tyłki staruszkom za kilka euro. O tym wszystkim przeczytamy w książce z 1932 r., ponieważ losy młodych małżonków Pinneberg stały się uniwersalną przypowieścią o tym, w jaki sposób społeczeństwo brutalnie marginalizuje normalnych obywateli. Jak niszczy niewinnych ludzi.

O czym właściwie mówi najsłynniejsza powieść Fallady, autora równie głośnego i wydawanego w PRL „Pijaka"? To zapis losu chłopaka i jego ciężarnej żony. On – drobny urzędnik z małego miasteczka Ducherow, ona – córka robotnika. Ślub biorą potajemnie, by szef firmy, w której pracuje Johannes, nie dowiedział się o niczym i nie zwolnił chłopaka. Od dawna upatrzył go sobie na męża dla swej córuni. W drodze do pracy Pinneberg zawsze zdejmuje obrączkę i wstydliwie chowa ją do portfela: to jednak nie pomaga. Kolejnym przystankiem dla młodych jest Berlin, wielkie miasto pogrążone w kryzysie. Tu Pinneberg zatrzymuje się u swojej matki, która z przyjacielem prowadzi podejrzane interesy w „branży towarzyskiej", małżonkowie szybko muszą więc poszukać nowego lokum. Praca w domu towarowym Mandla to dobra okazja, by ukazać świat pełen przemocy i donosicielstwa, a także rodzącego się hitleryzmu. Kto w toalecie napisał „O Mandel, skończy się twój handel!" i narysował tłustego Żyda wiszącego na szubienicy? To jednak nie za to Pinneberg znowu znalazł się na bruku, po prostu nie wyrobił sztucznie zawyżonej normy, której nikt nie był w stanie z miesiąca na miesiąc sprostać.

Hans Fallada to pseudonim Rudolfa Ditzena (zm. 1947), zaczerpnięty z baśni braci Grimm (Hans to Jaś ze „Szczęśliwego Jasia", a Fallada – imię konia pojawiającego się w „Gęsiareczce"). Może to dlatego narracja jego najsłynniejszej książki, która ugruntowała pisarską pozycję autora i była w swoim czasie bestsellerem sfilmowanym w Hollywood, przypomina opowiadaną bajkę. Małżonkowie zwracają się do siebie w sposób tkliwy i naiwny, są czyści nieskalaną miłością, Jaginka kocha „swojego chłopca", a on żonę, otacza ich zaś brutalny i zupełnie niezrozumiały świat. W nim rodzi się dziecko, które Pinneberg musi przywiązywać za nogę do łóżeczka, gdy wraz z żoną codziennie wyrusza na poszukiwanie paru groszy. Co będzie, kiedy malec dorośnie i zrozumie, że jego rodzice znaleźli się na społecznym marginesie? Że policjant wali pałą ojca za to, że ma pobrudzone smołą spodnie, a matce nie chcą zapłacić trzech marek za 12 godzin szycia? Biedny Horst, oby doczekał lepszych czasów!

Książka Fallady była krytycznie oceniona przez urzędników nazistowskiego reżimu, rychło wycofano ją ze wszystkich bibliotek publicznych. I chociaż kolejna powieść („Wilk pośród wilków") podobała się samemu Goebbelsowi, Fallada zajął się pisaniem książek dla dzieci, a w 1938 r. był o krok od emigracji. Jego uzależnienie od alkoholu i morfiny spowodowało kłopoty rodzinne (po pijanemu strzelił do żony), z powodu których znalazł się w szpitalu psychiatrycznym. Napisał tam „Pijaka" oraz dziennik wydany u nas niedawno pod tytułem „W moim obcym kraju". Ale to już zupełnie inna historia.