Reklama

Agenci wpływu

Naszą literaturę przekładają często po godzinach, hobbystycznie. Skąd wzięła się ich pasja? Czy tłumacze z języka polskiego dostrzegają w naszych książkach coś, czego nie ma w innych?

Publikacja: 03.10.2025 15:50

– Kocham Warszawę. Co roku przyjeżdżam tu, żeby pospacerować i kupić książki – mówi Zane Štāla. Tłum

– Kocham Warszawę. Co roku przyjeżdżam tu, żeby pospacerować i kupić książki – mówi Zane Štāla. Tłumaczyła na łotewski m.in. Dorotę Masłowską

Foto: Krista Miltina

Czasami zaczyna się jak w komedii romantycznej. Kenan swoją przyszłą żonę spotkał, kiedy ta przyjechała na wymianę studencką do Sarajewa. Poznali ich wspólni znajomi, a on, chcąc jej zaimponować, dosiadł się w knajpie i wyrecytował z pamięci po polsku wiersz „Dlaczego klasycy” Zbigniewa Herberta. Kiedy skończył, ona spojrzała na niego i spytała żartem: „W jakim to języku?”.

Ale może też się zacząć zupełnie przypadkiem albo z czystej ciekawości. – Wszyscy mnie pytali, dlaczego Polska – wspomina Zane z Rygi. – Taki duży kraj między nami, krajami bałtyckimi i Niemcami. Byłam ciekawa i chciałam tu przyjechać. W końcu to tak blisko, a na dodatek mamy wiele wspólnej historii. Ponadto moja mama ma polską krew, jej panieńskie nazwisko to Jabłońska.

Pozostało jeszcze 96% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Żar”: Chęć bycia silniejszym
Plus Minus
„EA Sports FC 26”: Skazani na piłkarski sukces
Plus Minus
„The Critic”: W teatrze zbrodni
Plus Minus
„Dzikość”: Emocje w parku narodowym
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Prof. Przemysław Czapliński: Opór wobec siły pieniądza
Reklama
Reklama