Anielica po sześćdziesiątce

Filigranowa sylwetka, burza jasnych włosów, uśmiech trzpiotki. Goldie Hawn wygląda stale na 30 lat. Trudno uwierzyć, że ma dwa razy więcej i jest już babcią.

Publikacja: 03.08.2007 12:50

"Kwiat kaktusa", 1969

"Kwiat kaktusa", 1969

Foto: Archiwum Rzeczpospolitej

Ja naprawdę mam w sobie dużo radości życia. Budzę się rano szczęśliwa. Pewnie dlatego ludzie mnie lubią. Potrzebny im ktoś, kto potrafi ich rozweselić - powiedziała kiedyś o sobie. Na tym polegała jej siła. Ale z czasem komediowa szufladka, w którą ją wsadzono, przestała jej wystarczać. Rzadko dziś staje przed kamerą, bo jak długo można udawać małolatę?

Urodziła się 21 listopada 1945 r. w Waszyngtonie, w rodzinie zawodowych muzyków. W drodze do Hollywood przeszła wszystkie etapy kariery gwiazdki. Pierwsze lekcje tańca zaczęła pobierać, mając trzy lata. Jako 16-latka zadebiutowała na scenie rolą szekspirowskiej Julii w Virginia State Company. Potem były dwa lata studiów na American University i praca tancerki w musicalach. A wreszcie telewizja i próbne zdjęcia do komediowego cyklu "Laugh-In". Poszło jej kiepsko, ale producent George Schlatter coś w niej dostrzegł, bo dał jej szansę. Zaprosił ją do trzech programów. Na próbę. Chichotała nerwowo, a przestraszona była tak bardzo, że myliła się w każdej linijce tekstu.

-Zachowywałam się jak złotowłosa niewinna anielica, która wypiła o jedną szklaneczkę wina za dużo - powiedziała wiele lat później. Ale okazało się, że tym swoim nerwowym chichotem zarażała wszystkich. Zafascynowała Amerykę. Rok później zdobyła Oscara za rolę w filmie "Kwiat kaktusa" (1969) Gene'a Saksa. Stała się gwiazdą. Ale wszyscy przyzwyczaili się, że widzów rozśmiesza. W "Szeregowcu Benjaminie" była dziewczyną z bogatej żydowskiej rodziny, która w chwili depresji zaciąga się do wojska. W "Protokole" Herberta Rossa jako skromna kelnerka ratowała życie wschodniemu potentatowi, w "Dzikich Kotach" wcieliła się w zwariowaną futbolistkę, w "Damie za burtą" - w znudzoną mężatkę cierpiącą na amnezję.

W"Ptaszku na uwięzi" partnerowała Melowi Gibsonowi, a w 1992 r., zbliżając się do pięćdziesiątki, w filmie Roberta Zemeckisa "Ze śmiercią jej do twarzy", z dystansem i humorem zagrała kobietę, która płaci wysoką cenę za eliksir wiecznej młodości, tak bardzo poszukiwany w hollywoodzkim świecie. Potem zaś święciła triumfy w "Zmowie pierwszych żon", obok Bette Middler i Diane Keaton.

Występowała też w filmach dramatycznych. W"Oszukanej" jej bohaterce - specjalistce od konserwacji sztuki - zawalił się świat, gdy w muzeum, w którym pracowała, zostało wykryte fałszerstwo. W "Przeciwnościach" była matką 12-letniego narkomana. Takie role nie zdarzały się często, ale pogodziła się z tym.

- Nie będę przecież siedzieć i lamentować: "Czyż oni nie wiedzą, że mam talent?" - mówiła. - A jak czasem uda mi się kogoś wyrwać z apatii i rozweselić, uważam to za swoją wygraną. Jednak szukała dla siebie innego miejsca w kinie. Założyła firmę producencką, w której dotąd powstało osiem filmów, dla telewizji wyreżyserowała film "Nadzieja" (1997).

W życiu prywatnym długo nie miała szczęścia. Z pierwszym mężem - gwiazdą rocka Billym Hudsonem - toczyła walkę o dzieci, drugiemu - reżyserowi Gusowi Trikonisowi - po rozwodzie płaciła alimenty. Miłość życia, czyli Kurta Russella, spotkała w 1984 r. Tworzą jedną z najtrwalszych par Hollywood. Wychowali razem dwoje dzieci Hawn ze związku z Hudsonem (Kate Hudson jest aktorką i zdobywczynią Oscara) i wspólnego syna Wyatta. Przy Russellu dom stał się dla niej bardzo ważny. W wywiadach powtarza: - W głębi serca jestem kurą domową. Najlepiej się czuję, szorując podłogi, myśląc o obiedzie i zmywając naczynia.

Trudno w takie oświadczenia aktorek uwierzyć, ale może coś w tym jest. Może Hawn naprawdę woli żyć spokojnie. Od czasu, gdy w 2002 r. zobaczyliśmy ją w filmie "Siostrzyczki", nie pojawiła się na ekranie.

Ja naprawdę mam w sobie dużo radości życia. Budzę się rano szczęśliwa. Pewnie dlatego ludzie mnie lubią. Potrzebny im ktoś, kto potrafi ich rozweselić - powiedziała kiedyś o sobie. Na tym polegała jej siła. Ale z czasem komediowa szufladka, w którą ją wsadzono, przestała jej wystarczać. Rzadko dziś staje przed kamerą, bo jak długo można udawać małolatę?

Urodziła się 21 listopada 1945 r. w Waszyngtonie, w rodzinie zawodowych muzyków. W drodze do Hollywood przeszła wszystkie etapy kariery gwiazdki. Pierwsze lekcje tańca zaczęła pobierać, mając trzy lata. Jako 16-latka zadebiutowała na scenie rolą szekspirowskiej Julii w Virginia State Company. Potem były dwa lata studiów na American University i praca tancerki w musicalach. A wreszcie telewizja i próbne zdjęcia do komediowego cyklu "Laugh-In". Poszło jej kiepsko, ale producent George Schlatter coś w niej dostrzegł, bo dał jej szansę. Zaprosił ją do trzech programów. Na próbę. Chichotała nerwowo, a przestraszona była tak bardzo, że myliła się w każdej linijce tekstu.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"