Jednak zabrakło sprawnego producenta, który potrafiłby go poprowadzić. A czasem pohamować, przypomnieć, że w śpiewaniu „mniej" zwykle znaczy „lepiej". Grzech Piotrowski, który współtworzył album, takiej opieki nie zapewnił. I dlatego przeróbki „I Feel Good", „Nothing Compares 2 U" czy „Hit the Road Jack" są nieudane. Wykonane z przesadą i manierą, stają się karykaturą oryginałów. Po 25 latach „Purple Rain" Prince'a brzmi bardziej aktualnie niż wersja Szyca.
W nowych piosenkach aktor wypada lepiej, najswobodniej – w pulsującym lekko „Cukierku" i wakacyjnym „Pełnym relaksie". Dowcipną „Sushi" śpiewa z komediowym zacięciem i to jedyna piosenka, w której aktorskie środki wyrazu się przydały.
Skromne wokale posłużyły popowej balladzie „Do jutra" i lekkiej bossa novie „Choć wieje, pada, grzmi". W całości jednak płyta robi wrażenie niedopracowanej. Przypomina amatorskie wprawki, mimo że w nagraniu wzięli udział zawodowi muzycy i piosenkarki – Bem, Steczkowska, Cerekwicka.
Krążek powstał dwa lata temu, zbyt długo czekał na premierę. Ale nie uratowałyby go delikatne zabiegi odświeżające, bo aranżacje są boleśnie przestarzałe. Co innego świadomie decydować się na stylizację rodem z lat 90., a co innego grać tak, jakby się przespało 20 lat.