Reklama

Redaktorzy „Plusa Minusa” polecają

Posłuchaj artykułu
0:00 10:40
Co czytają, oglądają, czego słuchają, w co grają redaktorzy „Plusa Minusa”?

Publikacja: 19.12.2025 16:00

Będzie można kupić książki za niewielkie kwoty, a przy okazji wspomóc organizację imprez kulturalnyc

Będzie można kupić książki za niewielkie kwoty, a przy okazji wspomóc organizację imprez kulturalnych w Warszawie

Foto: Adobe Stock

Z książek nadesłanych…

Michał Szułdrzyński, Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”

Choć w Polsce przywykliśmy do czterech pór roku, to im dalej na południe, tym ich mniej. W wielu miejscach świata są dwie: sucha i deszczowa. Mnie ten podział odpowiada bardziej, bo od paru lat też mam dwie pory roku – podcastową i książkową. Podcastów słucham nałogowo, jeżdżąc rowerem do pracy, co robię przez większość miesięcy w roku, ale głównie tych cieplejszych. Książki czytam głównie jadąc do pracy pociągiem, gdy ścieżki rowerowe pokrywa śnieg, albo śliska maź, albo też podczas wakacji – nawet czytając trudne teksty najlepiej odpoczywam.

I wtedy resetuję system nerwowy.

Podcasty to przestrzeń, gdzie przeniosła się publicystyka. Ostatnio Spotify przypomniał mi najchętniej słuchane podcasty minionego roku: pierwsze miejsce zajął u mnie przygotowywany przez „New York Times” „The Daily”. Na drugim codzienny podcast „The Economist”. Trzecie – codzienny podcast „Rzeczpospolitej” „Rzecz w tym”. Potem podcasty Polityki Insight. Na piątym miejscu „Niemcy w ruinie?” prowadzone przez Marka A. Cichockiego i Annę Kwiatkowską – to znacznie więcej niż podcast o sprawach niemieckich. Na kolejnych miejscach... Haaretz podcast – nieocenione źródło wiedzy o polityce izraelskiej – oraz „Stan Wyjątkowy” Onetu.

Być może to kwestia wieku, ale ostatnio – w porze książkowej – wciągnęły mnie biografie. Po świetnej biografii Elona Muska Waltera Isaacsona sięgnąłem do jego wcześniejszej sylwetki Steve'a Jobsa. Na święta zostawiam sobie wydaną właśnie biografię Einsteina, również napisaną przez Isaacsona. Parę tygodni temu z wypiekami na twarzy przeczytałem autobiografię Jensa Stoltenberga „Na mojej warcie”. W ostatnich dniach zaś czytałem angielską wersję wywiadu rzeki z Aleksandrem Kwaśniewskim „From Eastern to Europe”. Tak się złożyło, że większość z tych książek przyszła do mnie pocztą do recenzji.

Reklama
Reklama

Przeczytałem w tym roku też dwie pozycje, które w największym stopniu zmieniły moje poglądy albo sposób, w który patrzę na różne sprawy. Pierwsza to „Abundance” (polski tytuł „Dostatek”) Ezry Kleina i Dereka Thomasa, druga

– Aleksandra Karpa „The Technological Republic”. Naprawdę warto!

Czytaj więcej

Gość „Plusa Minusa” poleca. Hanna Greń: Fascynujące eksperymenty

Zgroza u Sarmatów

Daria Chibner, zastępczyni szefa „Plusa Minusa”

Ten rok spędziłam z „Musashim” Eijiego Yoshikawy. Można się zastanawiać, co dziś może nas interesować w losach japońskiego szermierza żyjącego na przełomie XVI i XVII wieku, zwłaszcza gdy nie jesteśmy za pan brat ze sztukami walki. Ale „Musashi” to zamknięta w sześciu tomach powieść totalna, idealna, gdzie w doskonałych proporcjach odmierzono wciągającą fabułę, intrygujące postacie, niespodziewane zwroty akcji, a także dojrzałą i wnikliwą refleksję o życiu i śmierci. Jeżeli miałabym przeczytać tylko jedną książkę w życiu, to wybrałabym właśnie „Musashiego”.

Urzekła mnie też kolejna powieść Kanae Minato „Wszystko dla N”, gdzie znów początkowa tajemnica jest jedynie wstępem do dalszych kłopotów. Miłośnikom science fiction polecam „Tik-tak” od Xia Jia, gdzie na nowe technologie patrzy się dużo przychylniejszym okiem niż na Zachodzie, ale wnikliwie przygląda się ich wpływowi na relacje międzyludzkie. Nie samą Azją jednak człowiek żyje. „Krzywda” Pawła Rzewuskiego udowadnia, że naszą sarmacką tradycję można przekłuć w tętniący emocjami i plugawą zgrozą horror.

Reklama
Reklama

Z komiksów pierwsze miejsce zajął „Wypadek na polowaniu” – monumentalna opowieść o winie, odkupieniu z wielką literaturą w tle. Drugie – coś z zupełnie innej beczki, czyli „Dandadan”, manga z młodzieżowym klimatem, ale fantastycznie podająca na nowo wszystkie „fakty” o kosmitach, duchach itd. Umieram przy niej ze śmiechu, a moment, kiedy pojawił się tam Hrabia Saint Germain rozłożył mnie na łopatki. Brązowy medal otrzymuje dodruk „Żywych trupów” – na nich bazował serial „The Walking Dead”. Nareszcie można poznać tę historię bez tych wszystkich głupawych pomysłów scenarzystów…

Z perspektywy planszówkowicza zaliczam ten rok do w miarę udanych. Poznałam ok. 200 nowych tytułów, wiele z nich trafiło na stałe do kolekcji. Z tegorocznych nowości wszystkie deklasuje „Detektyw: Miasto Aniołów” – gra detektywistyczna, która pozwala nam rywalizować z innymi graczami podczas rozwiązywania śledztw. A największym zaskoczeniem było „Dziedzictwo”, gdzie każda misja zaskakiwała i nową formą, i nowym klimatem. Eurograczom polecam natomiast „Herbaciany ogród” udowadniający, że w prostych, ale pomysłowych zasadach tkwi siła.

Czytaj więcej

Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Lamparska: Góry, historia i rocznica

Kurpie, Chiny i Japonia

Jakub Cegieła, szef „Plusa Minusa”

Pomysły na lektury podsuwa mi w tym roku światowa polityka. Mające globalne ambicje Państwo Środka próbuję lepiej zrozumieć z „Chinami bez makijażu”. Autor, sinolog Marcin Jacoby, opisuje je bez złudzeń, ale też bez wrogości, ze zdrowym rozsądkiem, dowcipnie i posługując się piękną polszczyzną. Są też tony osobiste – świetna książka!

By zrozumieć Finlandię, jak my zagrożoną przez Rosję, sięgnąłem do literatury pięknej. „Nieludzki lokaj przewielebnego Huuskonena” Arto Paasilinny szczerze mnie ubawił. Przygnębiła, ale urzekła językiem, „O”, wielka powieść Mikiego Liukkonena. Szacunek dla tłumacza Sebastiana Musielaka – za przekład i za pracę popularyzatorską.

Reklama
Reklama

Muzycznie zawsze prędzej czy później wracam do Beethovena, ale że gust mam pojemny, a pod ręką streaming, szukam wciąż czegoś nowego. Najprzyjemniejsze tegoroczne odkrycia były jednak sprawą przypadku, a nie metodycznych poszukiwań. Dzięki Radiu 357 usłyszałem o Go Kurosawie. Na jego pierwszej solowej płycie „soft shakes” jest i elektronika, i odrobina rocka, i dźwięki dawnej Japonii. Otulam się tą muzyką jak ciepłym kocem w zimowy wieczór.

Z kolei na zespół Czułe Echo trafiliśmy z żoną, gdy podczas letniego spaceru po Lidzbarku Warmińskim zaintrygowały nas dźwięki dobiegające z miejscowego amfiteatru. Kawał porządnego rockowego grania połączony z przepiękną kurpiowską nutą z miejsca nas porwał. Po koncercie kupiliśmy płytę („Piosenki naszej babci”), a tam co kawałek, to skarb. Nóżka sama chodzi!

Moją grzeszną przyjemnością jest śledzenie na YouTubie kanałów poświęconych zegarkom, w tym ulubionego Gingin Watches. Nazwa angielska, ale kanał polski. To ciekawy przewodnik po rynku, a prowadzący nie gryzie się w język. Przykładem jego wojna z nadużywaniem sformułowania Made in Poland przez firmy montujące zegarki z części wytworzonych za granicą. Dyskusja o nieoczywistej polskości „sikorów” czasem wychodzi zresztą poza zegarkową bańkę – tak było z czasomierzem dostrzeżonym na nadgarstku prezydenta Nawrockiego.

Czytaj więcej

Gość „Plusa Minusa” poleca. Prof. Piotr Girdwoyń: Balsam dla duszy

Szczyt szaleństwa

Tomasz Krzyżak , sekretarz „Plusa Minusa”

Reklama
Reklama

Góry i morze zajmują mnie od czasów dzieciństwa. To miejsca, w których odnajduję spokój i równowagę. Siłą rzeczy mają też wpływ na to, po jakie książki sięgam. Środowisku ratowników tatrzańskich dwie książki („TOPR. Żeby inni mogli przeżyć” oraz „TOPR. Nie każdy wróci”) poświęciła zakopiańska dziennikarka Beata Sabała-Zielińska. Choć nie są nowościami na rynku księgarskim, polecam je z czystym sumieniem.

Dla kogoś, kto kocha Tatry, Alpy czy Himalaje obowiązkowymi książkami są te, które wyszły spod ręki Wandy Rutkiewicz, Anny Kamińskiej czy Artura Hajzera. Do gry w górach ruszyło już jednak dawno inne pokolenie. Adam Bielecki stał się jednym z najbardziej znanych himalaistów na świecie, ale gdy miał 13 lat, z powodu wieku odmówiono mu udziału w kursie skałkowym. Gdy skończył 15, usłyszał, że kiedyś będzie z niego świetny wspinacz – jeśli wcześniej się nie zabije. Ja, żeby jako niepełnoletni wziąć udział w kursie skałkowym w latach 90. XX w., podrabiałem podpis ojca… Ale miało być o Bieleckim. W swojej pierwszej książce „Spod zamarzniętych powiek” we współpracy z Dominikiem Szczepańskim opisywał swoją drogę w Himalaje, ale przede wszystkim opowiadał o nieludzkich warunkach zimowej wspinaczki. Po kilku latach na rynku ukazuje się właśnie jego druga książka „Bez śladu”. Bielecki odsłania w niej kulisy narodowej wyprawy na K2 w sezonie 2017/2018, ale mówi też o akcji ratunkowej na Annapurnie w 2023 r. kiedy wraz z Mariuszem Hatalą uratował indyjskiego wspinacza Anuraaga Maloo.

Morze. W 1968 r. dziewięciu żeglarzy wyruszyło w najbardziej szalony wyścig – mieli okrążyć kulę ziemską w pojedynkę, bez zatrzymywania się w portach, i to w czasach, w których nie istniały telefony komórkowe i łączność satelitarna. To był pierwszy taki wyczyn w historii żeglarstwa. Zawody Golden Globe Race opisywał brytyjski dziennik „Sunday Times”. Ich uczestnicy to dziś ikony, ale wtedy byli niewiele znaczącymi postaciami w świecie żeglarskim. Ich zmagania w książce „Wyścig szaleńców” opisał Peter Nichols. To książka o ludziach twardych, pełnych marzeń, o ich demonach, sztormach, życiu i śmierci.

Plus Minus
„Eternity. Wybieram ciebie”: Wieczność jako targi handlowe
Plus Minus
„Eleanor Wspaniała”: Telenowela o starości i samotności
Plus Minus
Vincenzo Latronico: Interesują mnie ludzie zwyczajni, których nie spotyka nic wyjątkowego
Plus Minus
„Czarny Las”: Dmuchanie szkła dla zaawansowanych
Plus Minus
Łapki pod choinką
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama