Powstanie piosenek zainspirował „Cesarz” Kapuścińskiego.
Były lider The Talking Heads wspomina, że zaintrygowały go surrealizm i teatralność życia dworskiego. Szukał historii, którą mógłby opowiedzieć muzycznym językiem. Tak trafił na publikację o żonie Ferdynanda Marcosa, prezydenta Filipin w latach 1965-1986. Chociaż znalazła się na świeczniku, miała w biografii epizod piosenkarki, uwielbiała disco i wiele godzin spędziła na parkiecie. Beztroska i przepych jej życia kontrastowały z biedą, jaka panowała w kraju. Właśnie to napięcie Byrne postanowił wydobyć w piosenkach. Tanecznych, można by pomyśleć – idiotycznych, gdyby nie to, że opowieść kończy się polityczną katastrofą.
Aby wzmocnić dramaturgię, drugą bohaterką nagrań uczynił Estrellę Cumpas, służącą i przyjaciółkę pani prezydentowej. Z jej perspektywy obserwujemy kolejne perypetie Imeldy.
Niepowtarzalność albumu Davida Byrne’a polega również na tym, że do wykonania 22 piosenek artysta zaprosił wielu znanych wykonawców. Tytułową kompozycję, niezwykle melodyjną i jednocześnie melancholijnie tkliwą, zaśpiewała Florence Welch. To prolog. Pokazuje Marcos na parkiecie, gdy wspomina swoje życie.
Stevie Earle wcielił się w postać ambitnego senatora Marcosa, który wypatrzył Imeldę na okładce kolorowego magazynu, gdy została Miss Filipin. O początkach burzliwego związku przypomniała Cyndi Lauper. Marcos widział w Imeldzie nie tylko piękną kobietę, ale i politycznego partnera. Charmaine Clamor zaśpiewała delikatnie o tym, jak na początku nie potrafiła sprostać oczekiwaniom męża i przeżyła nerwowe załamanie. Roisin Murphy, słynącej z mocnego głosu, przypadło w udziale opowiedzenie o powrocie bohaterki do życia publicznego. Odegrała wszak ważną rolę w elekcji męża na prezydenta Filipin.