Już słyszę jęki zawiedzionych, którzy mówią: i znowu sięgnął po cudze piosenki i zaśpiewał je z zaproszonymi gwiazdami.
Ale señor Santana zwykł mawiać: jeżeli chcesz grać muzykę, musisz trafić do serca słuchacza najprostszą drogą. „Guitar Heaven” jest kolejnym strzałem w dziesiątkę, choć lepiej, gdyby na płycie nie było „While My Guitar Gently Weeps” The Beatles.
Nowa interpretacja powstała z myślą o komercyjnym radiu. Czego tu nie ma! Popowy śpiew Indii Arie, partia wiolonczelisty Yo-Yo Ma, komputerowa perkusja, gitara flamenco, klawesyn w stylu Stonesów. Konstrukcją przypomina „Stairway to Heaven” Zeppelinów. Ale do siódmego nieba daleko.
Za to resztę można jeść łyżkami. Ma rację gitarzysta, gdy mówi, że kompozycje, które wybrał, są w historii rocka tym, czym Mona Lisa w malarstwie.