"The Wall" jest jedną z największych legend muzyki rockowej. Album kupiło 30 mln fanów. Rockowa opera o alienacji gwiazdy stała się metaforą zagubienia we współczesnym świecie. Tytuł urósł do rangi symbolu – niegdyś podzielonej Europy, a obecnie skłóconych cywilizacji.
"The Wall" ze skandowanym okrzykiem "Zburzyć mur, zburzyć mur!" uświetniło w Berlinie w 1990 r. połączenie podzielonych wcześniej części Niemiec. Obecnie zaś służy do piętnowania wojen religijnych, w tym konfliktów na Bliskim Wschodzie i krytyki polityki Izraela wobec Palestyńczyków. Przy okazji tournée Waters wezwał nawet do bojkotu państwa żydowskiego. W wizualizacjach prezentowanych podczas show widzowie oglądają filmy pokazujące mur na Zachodnim Brzegu i bomby spadające m.in. na muzułmańskie symbole. W ślad za pociskami lecą dolary i gwiazda Dawida. Tel-Awiw protestuje.
Fani ekscytują się efektami wizualnymi pokazywanymi na ekranie typu Imax. Atrakcją jest oryginalna scenografia Geralda Scarfe'a, autora oprawy graficznej albumu i filmu "The Wall", kwadrofoniczne dźwięki, efekty pirotechniczne i gigantyczne dmuchane lalki.
Największa tajemnica tournée pozostaje nieodkryta.
Nie wiadomo, gdzie i kiedy z Rogerem Watersem wystąpi David Gilmour, a obiecali, że na jednym z koncertów zagrają razem. Nie ryzykowałbym ze wskazywaniem Łodzi. Ale przecież nigdy nic nie wiadomo.