Kolorowy ptak z wiolonczelą

Z pozoru ekstrawagancki, nawet z lekką dozą nonszalancji, w rzeczywistości jeden z najwybitniejszych wiolonczelistów wszech czasów, o dramatycznym życiorysie i wspaniałej karierze. To Mischa Maisky

Publikacja: 12.05.2011 07:28

Kolorowy ptak z wiolonczelą

Foto: Archiwum

D ługo mówiono o nim: rosyjski artysta, choć Związek Sowiecki udało mu się opuścić już w 1972 r. Po rozpadzie dawnego imperium uznano go za muzyka łotewskiego, gdyż urodził się w Rydze w 1948 r. On jednak przyznał w jednym z wywiadów, że to miasto dla niego dość przypadkowe, po prostu po II wojnie tam skierowano ojca do pracy.  I wielokrotnie powtarzał, że w swoich dokumentach rodzina Maiskych zawsze wpisywała narodowość żydowską.

Podkreśla to, jakby chciał zrekompensować sobie upokorzenia doznane w młodości. Kiedy w 1969 r. jego siostrze udało się wyjechać do Izraela, Mischa Maisky otrzymał zakaz koncertów w kraju i za granicą. Wkrótce potem skazano go na 18 miesięcy obozu pracy (powód: kupno za dolary magnetofonu w moskiewskim sklepie dla cudzoziemców), choć był już znanym wiolonczelistą. Po pobycie w obozie – dzięki znajomemu lekarzowi – schronił się przed wcieleniem do wojska w szpitalu psychiatrycznym. Wreszcie wyemigrował do Izraela, potem pojechał do USA i stał się obywatelem świata.

Na Zachodzie zrobił błyskawiczną karierę, ale też natura obdarzyła go niezwykłym talentem. Miał 18 lat, gdy wziął udział w Konkursie im. Czajkowskiego w Moskwie. Wiolonczelowe sławy ze świata, zasiadające w jury upatrywały w nim triumfatora tej rywalizacji. Skończyło się na szóstej lokacie, bo uznano, iż jest jeszcze za... młody.

Jest jedynym współczesnym wiolonczelistą, który uczył się u dwóch najwybitniejszych artystów drugiej połowy XX stulecia: Mścisława Rostropowicza i Gregora Piatigorskiego. O obu mówi, że każdy był jak ojciec. Pierwszy zajął się nim nie tylko w moskiewskim konserwatorium, ale i w życiu prywatnym, gdy prawdziwy ojciec Mischy umarł nagle na raka. Piatigorski otoczył go opieką w USA, gdy po przyjeździe do Ameryki odrzucił szereg intratnych propozycji koncertowych i pojechał do niego do Los Angeles doskonalić swe umiejętności.

Mischa Maisky to artysta niezwykle wszechstronny i bardzo zapracowany. Bywały lata, kiedy miewał po 100 koncertów. Koncertuje z najlepszymi orkiestrami i dyrygentami, daje solowe recitale, ale równie chętnie grywa muzykę kameralną z najwybitniejszymi partnerami. Latem ub. roku podbił warszawską publiczność podczas festiwalu „Chopin i jego Europa" nocnym występem z Marthą Argerich.

Unika muzyki współczesnej, punkt graniczny to utwory Prokofiewa i Szostakowicza. Najchętniej porusza się po obszarach XIX-wiecznych, co udowodni także podczas występu w Łańcucie, bo zagra kompozycje Beethovena, Schuberta, Schumanna, Mendelssohna, Brahmsa i Richarda Straussa.

Na estradzie jest jak kolorowy ptak z rozwianą burzą włosów, obecnie już posiwiałych, ale zawsze w barwnych jedwabnych koszulach i żakietach. Nosi je, bo nie krępują mu ruchów, a gra z ogromną ekspresją. Stroje, które przygotowuje mu słynny projektant mody Issaye Miyake, potrafi zmieniać kilka razy w ciągu jednego występu. Uważa bowiem, że każdy rodzaj muzyki ma swój kolor. Odrzucił zaś konwencjonalny frak, bo zbyt przypomina mu obowiązkowy mundur, a artysta to człowiek niezależny i wolny.

Mischa Maisky gra na wiolonczeli z pierwszej połowy XVIII wieku słynnego lutnika Domenico Montagnany. Przed laty pewien zachwycony jego artyzmem nowojorski muzyk amator postanowił mu ją sprzedać za jedną czwartą ceny. Poczekał też do momentu, gdy Mischa zdołał zebrać potrzebną sumę, zaciągnąwszy m.in. kredyt w banku.

 

D ługo mówiono o nim: rosyjski artysta, choć Związek Sowiecki udało mu się opuścić już w 1972 r. Po rozpadzie dawnego imperium uznano go za muzyka łotewskiego, gdyż urodził się w Rydze w 1948 r. On jednak przyznał w jednym z wywiadów, że to miasto dla niego dość przypadkowe, po prostu po II wojnie tam skierowano ojca do pracy.  I wielokrotnie powtarzał, że w swoich dokumentach rodzina Maiskych zawsze wpisywała narodowość żydowską.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla