D ługo mówiono o nim: rosyjski artysta, choć Związek Sowiecki udało mu się opuścić już w 1972 r. Po rozpadzie dawnego imperium uznano go za muzyka łotewskiego, gdyż urodził się w Rydze w 1948 r. On jednak przyznał w jednym z wywiadów, że to miasto dla niego dość przypadkowe, po prostu po II wojnie tam skierowano ojca do pracy. I wielokrotnie powtarzał, że w swoich dokumentach rodzina Maiskych zawsze wpisywała narodowość żydowską.
Podkreśla to, jakby chciał zrekompensować sobie upokorzenia doznane w młodości. Kiedy w 1969 r. jego siostrze udało się wyjechać do Izraela, Mischa Maisky otrzymał zakaz koncertów w kraju i za granicą. Wkrótce potem skazano go na 18 miesięcy obozu pracy (powód: kupno za dolary magnetofonu w moskiewskim sklepie dla cudzoziemców), choć był już znanym wiolonczelistą. Po pobycie w obozie – dzięki znajomemu lekarzowi – schronił się przed wcieleniem do wojska w szpitalu psychiatrycznym. Wreszcie wyemigrował do Izraela, potem pojechał do USA i stał się obywatelem świata.
Na Zachodzie zrobił błyskawiczną karierę, ale też natura obdarzyła go niezwykłym talentem. Miał 18 lat, gdy wziął udział w Konkursie im. Czajkowskiego w Moskwie. Wiolonczelowe sławy ze świata, zasiadające w jury upatrywały w nim triumfatora tej rywalizacji. Skończyło się na szóstej lokacie, bo uznano, iż jest jeszcze za... młody.
Jest jedynym współczesnym wiolonczelistą, który uczył się u dwóch najwybitniejszych artystów drugiej połowy XX stulecia: Mścisława Rostropowicza i Gregora Piatigorskiego. O obu mówi, że każdy był jak ojciec. Pierwszy zajął się nim nie tylko w moskiewskim konserwatorium, ale i w życiu prywatnym, gdy prawdziwy ojciec Mischy umarł nagle na raka. Piatigorski otoczył go opieką w USA, gdy po przyjeździe do Ameryki odrzucił szereg intratnych propozycji koncertowych i pojechał do niego do Los Angeles doskonalić swe umiejętności.
Mischa Maisky to artysta niezwykle wszechstronny i bardzo zapracowany. Bywały lata, kiedy miewał po 100 koncertów. Koncertuje z najlepszymi orkiestrami i dyrygentami, daje solowe recitale, ale równie chętnie grywa muzykę kameralną z najwybitniejszymi partnerami. Latem ub. roku podbił warszawską publiczność podczas festiwalu „Chopin i jego Europa" nocnym występem z Marthą Argerich.