IV symfonia Henryka Mikołaja Góreckiego

W Londynie w sobotę zabrzmi IV symfonia Henryka Mikołaja Góreckiego odnaleziona po jego śmierci – pisze Jacek Marczyński.

Aktualizacja: 10.04.2014 19:10 Publikacja: 10.04.2014 19:01

Henryk Mikołaj Górecki zmarł w listopadzie 2010 r. Oprócz IV symfonii pozostawił w rękopisach kilka

Henryk Mikołaj Górecki zmarł w listopadzie 2010 r. Oprócz IV symfonii pozostawił w rękopisach kilka drobniejszych utworów

Foto: Fotorzepa, Andrzej Wiktor AW Andrzej Wiktor

Do jej napisania był namawiany przez długie lata. Ale im bardziej świat na nią czekał, tym trudniej było wymusić od niego deklarację, że IV symfonia rzeczywiście powstanie.

Kiedy kompozytor zmarł w listopadzie 2010 roku, pożegnalny tekst w „Rz" zakończyłem zdaniem: „Niestety, nie usłyszymy IV symfonii, którą Henryk Mikołaj Górecki zapowiadał od dawna, ale datę prawykonania ciągle przekładał". Okazało się, że byłem w błędzie. Nie ja jeden zresztą.

Tuż za Mozartem

Skąd wzięła się tak silna presja na Henryka Mikołaja Góreckiego, by napisał ten utwór? Z nieprawdopodobnego sukcesu jego III symfonii. Kiedy w 1992 roku pojawiło się jej angielsko-amerykańskie nagranie, świat niemal oszalał. Stacje radiowe nadawały tę muzykę bez przerwy, liczba sprzedanych płyt przekroczyła milion egzemplarzy. W 1997 r. utwór znalazł się na liście „Guardiana" największych symfonii wszech czasów tuż za dziełami Beethovena, Mahlera i Mozarta.

Wszystko to zaskoczyło Góreckiego, ale i sprawiło mu ogromną przyjemność. Zaczął podróżować i spotykać się z ludźmi, co zawsze lubił. Odczuwał też satysfakcję, w końcu III symfonia liczyła już wtedy lat kilkanaście. Powstała w 1976 roku i w Polsce przyjęto ją z mieszanymi odczuciami. Wybrzydzali na nią najwybitniejsi krytycy. Jeden z nich napisał wręcz, że święte obrazki nie powinny udawać prawdziwej sztuki.

Ucieczka w stolarstwo

Teraz Górecki mógł powiedzieć: „Widać w mojej muzyce ludzie znaleźli coś, czego im brakowało". Jednocześnie wiedział, że znalazł się w trudnej sytuacji. Oczekiwano od niego kolejnej symfonii, a on tworzył bez presji i we własnym rytmie. Na dodatek nie chciał powielać sprawdzonych wzorców.

Po 1992 roku ukończył zaledwie trzy ważne dzieła: „Małe requiem dla pewnej polki", „Concerto-Cantata" i III Kwartet smyczkowy. Chętnie natomiast oddał się innej pracy twórczej. Za tantiemy kupił dom we wsi Ząb (gdzie wówczas do pierwszych skoków przymierzał się Kamil Stoch) i z upodobaniem oddawał się stolarstwu, samemu robiąc meble do swej siedziby.

– Czy uwaga świata przeszkadzała mu w komponowaniu? Uważam, że to zaburzyło jego twórcze procesy myślowe. Miał naprawdę mało czasu, żeby w spokoju być sobą – uważa Adrian Thomas, autor brytyjskiej biografii kompozytora i przyjaciel. I wskazuje też na fakt, że ukończony do 1995 roku III kwartet dziesięć lat leżał w szufladzie, choć Górecki dokonywał w nim tylko niewielkich poprawek. Postąpił tak, jakby bał się porównań nowego utworu z tym, co stworzył wcześniej.

Oferta z Łodzi

W 1998 roku Andrzej Wedland zwrócił się do niego z prośbą o napisanie utworu dla Międzynarodowego Festiwalu „Tansman" w Łodzi, którego jest dyrektorem. Kompozytor nie odmówił, ale też pierwsza rozmowa nie zaowocowała konkretami. Andrzej Wedland nie stawiał warunków co do formy i rozmiaru utworu, poza jednym: miała to być muzyka dla orkiestry symfonicznej.

Przez następnych ponad 10 lat spotkali się kilkakrotnie na dłuższe rozmowy, cały czas krążąc wokół tematu. Górecki dopytywał się o cechy charakterystyczne i styl muzyki, jaką pisał Aleksander Tansman. Urodzony w Łodzi kompozytor, który w XX wieku odnosił sukcesy w różnych dziedzinach, łącznie z oscarową nominacją za muzykę filmową, nie był postacią szczególnie mu bliską. Z rozmów wynikało, że szukał jakiejś inspiracji, która pozwoliłaby mu wywiązać się z zamówienia.

Nigdy zresztą nie opowiadał w szczegółach, nad czym pracuje. – Kiedy spotkałem się z nim w Zakopanem w 2008 roku – wspominał potem Adrian Thomas – mówił trochę o IV symfonii: że jest związana z Tansmanem, że praca nad nią jest zaawansowana. Znałem go na tyle, że wiedziałem, iż to stwierdzenie mogło oznaczać wszystko. Mogła być zaawansowana w myśleniu, mogła być zaawansowana w zapisie.

Inna niż poprzednia

Po śmierci kompozytora w jego pracowni rodzina znalazła rękopis IV symfonii, nie rozpisanej na całą orkiestrę, ale ze wskazówkami tak szczegółowymi, że pracę mógł dokończył syn, Mikołaj Górecki, także kompozytor. Zapowiada jednak, że nie dopisał ani jednej nuty do utworu ojca.

IV symfonia opatrzona podtytułem „Tansman Episody" składa się z czterech części. – Trwa około 35–40 minut – mówi „Rz" dyrygent Andriej Borejko. – Partyturę dostałem dziewięć miesięcy temu, jeszcze nie wydano jej drukiem, korzystałem z kopii rękopisu, nie zawsze czytelnego, ale na wszelkie moje wątpliwości Mikołaj Górecki odpowiadał natychmiast e-mailem. Jest bardzo autentyczna i w stylu Góreckiego, choć nie przypomina III symfonii. Potwierdza, że po oszałamiającym sukcesie tamtego utworu kompozytor nie chciał iść za ciosem.

Podczas sobotniego koncertu Andriej Borejko będzie dyrygował London Philharmonic Orchestra. Do programu dodał „Stéle in memoriam Igor Stravinsky" Aleksandra Tansmana oraz Koncert skrzypcowy właśnie Strawińskiego. Współorganizatorem koncertu jest Instytut Adama Mickiewicza. Retransmisję jeszcze w kwietniu zapowiada 2. Program Polskiego Radia.

Po Londynie IV symfonię zaprezentuje Los Angeles Philharmonic i będzie zagrana w Amsterdamie. Instytucje tych trzech miast wynegocjowały wspólną umowę na pierwsze wykonania. Wysokość honorarium ustalono jeszcze z kompozytorem, choć nikt nie widział nut i nie wiedział, w jakim stopniu zaawansowania jest powstający utwór.

W Polsce musimy poczekać. Łódzki Festiwal Tansmana nie ma pieniędzy, wykonanie IV symfonii zapowiada na przyszły rok Mirosław Jacek Błaszczyk, dyrektor Filharmonii Śląskiej noszącej imię Henryka Mikołaja Góreckiego.

Do jej napisania był namawiany przez długie lata. Ale im bardziej świat na nią czekał, tym trudniej było wymusić od niego deklarację, że IV symfonia rzeczywiście powstanie.

Kiedy kompozytor zmarł w listopadzie 2010 roku, pożegnalny tekst w „Rz" zakończyłem zdaniem: „Niestety, nie usłyszymy IV symfonii, którą Henryk Mikołaj Górecki zapowiadał od dawna, ale datę prawykonania ciągle przekładał". Okazało się, że byłem w błędzie. Nie ja jeden zresztą.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"