Rz: Każdy dramaturg marzy o napisaniu swojego „Hamleta". Różewicz z pewnością też...
Olgierd Łukaszewicz: Nie tylko marzył, ale napisał. To była oczywiście „Kartoteka", jeden z najważniejszych polskich dramatów XX wieku. Bohater „Kartoteki" był właśnie takim Hamletem naszej epoki. Widziałem w tej roli Holoubka, Łomnickiego, Siemiona. Ten utwór był rewolucyjny w historii teatru. Różewicz nauczył nas innego odbioru struktur dramaturgicznych, zwrócił uwagę, że one mogą być opowiadane we fragmentach, które pojawiają się i znikają, a potem dopiero się okazuje, że ta z pozoru rozproszona mozaika układa się w bardzo logiczną całość.
Różewicza odsądzano od czci i wiary. Po „Białym małżeństwie" czy „Do piachu" niemal go ukamienowano.
Potrafił głosić prawdy bolesne. Walczył z mitami i kołtuństwem. Niektóre utwory stwarzały wrażenie prowokacji. Tak było też z „Na czworakach" czy „Stara kobieta wysiaduje". Nowatorstwo Różewicza, jego aspiracja do odkryć były dla reżyserów i aktorów obligujące. Żyliśmy w przekonaniu, że wszystko nowe musi być odkryciem. Różewicz nigdy nie napisał dwóch podobnych do siebie sztuk.
Jak poznał pan Różewicza?