Miles Davis uznał go za najważniejszego artystę muzycznej przyszłości. Faktycznie, nie ma barwniejszej, bardziej złożonej i wszechstronnej gwiazdy. Potrafi grać na gitarze jak Jimi Hendrix, a komponować szlagiery jak Michael Jackson czy Earth Wind & Fire. Zawsze zaskakuje płytami i koncertami, których nie daje wiele. Dlatego tak wielkim wydarzeniem był jego show na Openerze w 2011 r.
Megagwiazdą został po wydaniu „Purple Rain" (1984). Płyta, której towarzyszył film, tylko w USA sprzedała się w ponad 10 mln kopii i przez 24 tygodnie okupowała pierwsze miejsce notowania „Billboardu". W pierwszym tygodniu rozeszła się w 1,5 mln egzemplarzy. Nagrodzony Oscarem film zarobił 80 mln dolarów.
Zobacz zdjęciaNiewolnik
Mając na koncie takie sukcesy, potrafił walczyć nieustępliwie o swoją niezależność, jakby był punkowcem z Jarocina. Dwie dekady temu poczuł, że traci kontrolę nad własną karierą. Zawładnęła nią – w związku z zapisami kontraktu fonograficznego – wytwórnia Warner. Prince protestował, występując z napisem „niewolnik" na czole.
– Ludzie uważają, że jestem ostatnim idiotą, pisząc sobie na twarzy „niewolnik" – powiedział w 1996 r. w wywiadzie dla „Rolling Stone". – Ale nie mogąc robić tego, czego chcę – kim jestem? Jeśli artyście nie daje się spełniać marzeń, staje się niewolnikiem. To był również mój przypadek. Nie posiadałem praw do swojej muzyki.
Stało się to po podpisaniu lukratywnego kontraktu w 1992 r. Gdy doszło do sporu, Prince zaprzestał używania swojego pseudonimu, zastępując go charakterystycznym symbolem przypominającym egipski znak życia anch, który miał zmniejszyć zyski koncernu z płyt. Warner odpowiedział usunięciem albumów artysty z dystrybucji. Wtedy Książę samodzielnie wydał piosenkę „The Most Beautiful Girl in the World", Warner zaś zablokował sprzedaż płyt wydanych również z symbolem artysty.