Umarł, gdy nie miał sił grać

40 lat temu zmarł Jimi Hendrix. Nowa biografia „Pokój pełen luster” odsłania nieznane szczegóły jego życia, m.in. romans z Brigitte Bardot. Album „Valleys of Neptune” z niepublikowanymi wersjami nagrań „Red House”, „Fire” i „Stone Free” rozpoczyna wznowienia klasycznych płyt

Aktualizacja: 11.03.2010 07:50 Publikacja: 05.03.2010 00:12

Umarł, gdy nie miał sił grać

Foto: Eastnews

Hendriksa znamy z nieśmiertelnych przebojów i filmów o festiwalach w Monterey i Woodstock, gdzie spalił gitarę i grał hymn Stanów Zjednoczonych, wplatając weń dźwięki samolotów bombardujących Wietnam. Charles R. Cross przekonuje znakomitą książką „Pokój pełen luster”, że nie wiedzieliśmy o Hendriksie nic. Lub prawie nic.

Biograf przeprowadził 320 wywiadów z członkami rodziny gitarzysty i przyjaciółmi. Kluczem do jego skomplikowanej historii uczynił kompozycję „Room Full of Mirrors”. Muzyk przedstawił się w niej jako zakładnik własnej pamięci, oglądający się niczym w zwierciadle w traumatycznych wspomnieniach z dzieciństwa i młodości.

Zaśpiewał, jak tłucze szkło i rani się. Między jawą a narkotycznym snem chciał uwolnić się naprawdę. Po śmierci artysty odesłano jego ojcu przerażającą pamiątkę tej próby – strzaskane na kilkadziesiąt kawałków lustro. Jego fragmenty jak sztylety ostrzami skierowane były do środka: tam gdzie musiały spoglądać śmiertelnie zmęczone oczy Hendriksa.

Był dzieckiem, kiedy w Ameryce kończyła się segregacja rasowa. Zdążył jednak jeszcze doświadczyć jej skutków. Głównie poprzez dramat ojca i matki, naznaczonych najgorszymi przyzwyczajeniami ery niewolnictwa, niedojrzałych do wolności ani rodzicielstwa.

Przyszedł na świat po krótkim romansie 17-letniej Lucille i 23-letniego Ala, szeregowca Armii Stanów Zjednoczonych. Ledwie zdążyli wziąć ślub. Jimi urodził się w 1942 roku, kiedy ojciec odbywał służbę. Biali żołnierze dostawali w takich sytuacjach przepustki. Czarnoskóry Al nie mógł na nią liczyć. Obawiano się, że ucieknie do domu, dlatego został prewencyjnie uwięziony, a potem wysłany na Fidżi.

Gdy po zakończeniu wojny wrócił do rodzinnego Seattle, wszystkie role w rodzinnym dramacie zostały już rozdane. Lucille pozostawiona na łasce losu, nagle osierocona, popadła w finansowe, a potem emocjonalne i alkoholowe tarapaty. Była utrzymanką mężczyzny o podejrzanej reputacji. Syna oddała na wychowanie rodzinie.

Aż do śmierci matki na marskość wątroby rodzice Jima rozstawali się i schodzili, w burzliwych okolicznościach tracąc mieszkania i kupione na kredyt domy, ugruntowując w dziecku poczucie braku wartości. Ponadto Al niepewny wierności Lucille, podawał w wątpliwość swoje ojcostwo. Dziecko mówiło kuzynom: „Mama i tato zawsze się kłócą. Chciałbym, żeby przestali”. Był jednak świadkiem kolejnych libacji, rękoczynów i okrucieństwa wobec niepełnosprawnych braci i sióstr, w tym niewidomej siostry, która została oddana do adopcji. Rodzeństwo wielokrotnie rozdzielano. W szkole Jimi był określany jako dziecko wycofane. Puszczony samopas został zgwałcony przez nieznanego mężczyznę.

Remedium na problemy stała się muzyka. Kiedy nie miał jeszcze instrumentu – „grał” na miotle. Pierwszą gitarę wyciągnął ze śmietnika właścicielki pensjonatu, u której pomieszkiwał. Kupił ją za pięć dolarów, choć miała tylko jedną strunę. Po obejrzeniu filmu Nicholasa Raya „Johny Guitara” chodził po mieście jak jego bohater – z instrumentem przerzuconym przez plecy.

Gdy miał 14 lat, na miejscowym stadionie zaśpiewał boski Elvis Presley. Jimi oglądał występ z pobliskiego wzgórza, ale po koncercie zobaczył króla rock and rolla z bliska – podziwiał wystawną limuzynę i marynarkę laminowaną złotem.

[srodtytul]Siedem dziewczyn w łóżku[/srodtytul]

Chłopak, którego porzucały dziewczyny, bo nie stać go było nawet na lody, a podczas przeciągających się spacerów wymieniał papierowe podkładki w dziurawych mokasynach – postanowił wyciągnąć wnioski z lekcji show-biznesu: zostać gwiazdą i stać się bogaty. Kręcił się po muzycznych klubach, nagabywał muzyków, by nauczyli go gitarowych chwytów.

Marsz do sławy mogło przerwać aresztowanie za jazdę skradzionym samochodem. Ratunkiem była służba w 101. Dywizji Spadochronowej. Po latach Jimi powtarzał, że skusił go wysoki żołd i trzy posiłki dziennie. Niedługo wytrwał bez gitary. Zaliczył sprawdzian na strzelca wyborowego, ale w centrum uwagi znalazł się zespół, który założył z basistą Billym Coksem. Służbę w rangersach przerwało złamanie nogi. Taka była wersja oficjalna. Cross ujawnia, że w rozmowach z psychologiem Hendrix symulował rosnące skłonności homoseksualne, które objawiały się nieustanną… masturbacją. Dał się nawet na niej przyłapać. I wyleciał z armii.

Pierwsze kroki z jednostki skierował do klubu jazzowego. Szczęśliwy, że może skupić się na muzyce, rozdawał pieniądze z żołdu – każdemu, kto o to poprosił. A kiedy Cox wyszedł z wojska, założyli grupę. Popisową sztuczką Jima było granie solówek zębami oraz na gitarze trzymanej na plecach. Kochały to bywalczynie klubów i starały się opiekować biednym czarnoskórym muzykiem. Do czasu, kiedy wychodziło na jaw, że jest Casanovą. Czuły się też zazdrosne o gitarę, na której ćwiczył do późnej nocy. A nawet z nią spał.

Na początku lat 60. Hendrix poznał swoich idoli – B.B. Kinga i Alberta Kinga. Zadręczał ich pytaniami o gitarowe sztuczki.

W końcu spróbował sił w Nowym Jorku. Pierwszym sukcesem było wygranie konkursu w słynnym Apollo Theater i nagroda 25 dolarów. Jedną z pierwszych prac było akompaniowanie striptizerce tańczącej z wężem boa. Wiązał się z prostytutkami, ale mimo namawiania przez przyjaciół z Harlemu – nie został dilerem narkotyków.

Przełom w karierze nastąpił po zaangażowaniu go przez słynnych Isley Brothers. Razem oglądali pierwszy telewizyjny występ The Beatles w Ameryce. I wypłynęli na muzycznej fali, jaką wywołał. Rola Jima polegała na tym, że tańczył w drugim rzędzie akompaniatorów, ubrany w moherową marynarkę i czarne skórzane spodnie. Na jedyną solówkę miał 20 sekund.

– Śniłem w technikolorze, że 1966 będzie rokiem, w którym zdarzy się coś ważnego – powiedział w jednym z wywiadów. Sen zaczął się od spotkania z Lindą Keith, wykształconą Brytyjką o żydowskich korzeniach i koneksjach w Londynie. Była dziewczyną Keitha Richardsa z The Rolling Stones. To ona wprowadziła Jimiego w świat twardych narkotyków, częstując lsd. – Patrzyłem w lustro i widziałem Marilyn Monroe – wspominał wspólnie spędzoną noc. Od tego czasu powtarzał, że każdą kompozycję układa z szalonych narkotycznych barw.

Do wzmocnienia dźwięku gitary zaczął używać przetwornika zwanego fuzzem. Pozwalał osiągnąć przesterowany, psychodeliczny dźwięk. Kiedy Mike Bloomfield, gitarzysta święcący triumfy u boku Boba Dylana, zobaczył, jak gra Jimi, załamał się i zrezygnował z kariery.

Linda Keith, chociaż wiedziała, że Hendrix ją zdradza – przyłapała go w łóżku z siedmioma dziewczynami! – postanowiła wylansować kochanka w Anglii. Pomógł w tym Bryan „Chas” Chandler z The Animals.

[srodtytul]Hendrix narzuca styl[/srodtytul]

Hendrix wylądował na Heathrow 24 września 1966 r. Miał tylko małą torbę. Były w niej lokówki, krem na trądzik i 40 dolarów. Pożyczone. Wieczorem miał już nową dziewczynę Kathy Etchingen, która wprowadziła go w środowisko ro-ckowych gwiazd. 1 października wszedł na scenę razem z The Cream i w instrumentalnym pojedynku zdetronizował króla gitary Erica Claptona.

Wywołał popłoch u Micka Jaggera, próbując poderwać Marianne Faithfull. Stał się dyktatorem nowej męskiej mody: chodził w kurtce dragonów bądź w kobiecych strojach z falbanami i koronkami. Używał boa.

Udoskonalił gitarowy show. Jego nowe trio Experience używało czterech podwójnych wzmacniaczy, które wywoływały niespotykany wcześniej hałas. Koncertową specjalnością stało się rozbijanie gitary i podpalanie jej benzyną do zapalniczki. Kiedy w 1967 r. wyszedł album „Are You Experienced”, w zajęciu pierwszego miejsca na liście przebojów przeszkodził mu tylko słynny „Sgt. Pepper” The Beatles.

Paul McCartney stał się orędownikiem talentu Jimiego Hendriksa. W roli ambasadora brytyjskiej muzyki delegował go na festiwal w Monterey. Jimi w jeden wieczór podbił Amerykę i podpisał kontrakt płytowy wart 150 tysięcy dolarów.

Druga płyta „Axis: Bold as Love” również święciła triumfy, ale wyczerpujące koncerty sprawiły, że trio zwiększało dawki chemicznych dopalaczy. Jimi, tak jak rodzice, zaczął mieć problemy z alkoholem. Coraz częściej zdarzały mu się napady agresji. Bił narzeczoną, demolował hotele. Przez jego łóżko przechodziły setki groupies. Sportretował je na okładce trzeciego albumu „Electric Ladyland”, który zasłynął kilkunastominutową kompozycją „Voodoo Chile”.

[srodtytul]Bardotka w Paryżu[/srodtytul]

Kiedy odwiedził rodzinne Seattle, zwierzał się kuzynce: – Problemem mojego obecnego życia jest to, że muszę brać pigułkę na sen i pigułkę, by móc grać. Robił wrażenie zagubionego, chociaż za 30 koncertów w Ameryce dostał 1,3 mln dolarów. Brał 14 tysięcy dolarów za minutę grania!

Jednak pieniądze się go nie trzymały. Hołdował zasadzie „Wydajmy wszystko w cholerę”. Potrafił kupić bliżej nieznanej dziewczynie ciuchy za 10 tysięcy dolarów. Przyciągał cwaniaków, darmozjadów i dilerów. Kolejna kochanka Devon Wilson nauczyła go wciągania kokainy i heroiny nosem.

Z powodu rozrzutności Hendrix zaczął mieć problemy finansowe. Grał coraz więcej, i – niestety – gorzej. Pojawiały się pierwsze krytyczne recenzje i uwagi, że jest wypalony.

W depresję wpędził go proces za posiadanie narkotyków. Zdecydował się wtedy na pierwsze w życiu wakacje. W sierpniu 1969 r. poleciał do Maroka. Wydawało się, że odżył. Wracając przez Paryż, zobaczył na lotnisku Brigitte Bardot. Natychmiast zrezygnował z lotu i postanowił uwieść aktorkę. Spędzili razem dwa szalone dni.

Zaprzyjaźnił się z Milesem Davisem, który próbował mu ojcować. Ale zazdrościł też wielkich honorariów. I kiedy Hendrix zaproponował wspólną sesję z Paulem McCartneyem, trębacz zażądał 50 tysięcy dolarów.

Dramatyczny finał rozpoczęła wróżba tarota. Kiedy zobaczył kartę oznaczoną numerem XIII, Śmierć, wykrzyknął przerażony: – Wkrótce umrę!

Ostatnie szczęśliwe dni przeżył na Hawajach w sierpniu 1970 r. – Macie wielkie szczęście, że tu zostajecie – mówił do przyjaciół, wchodząc na pokład samolotu. Wystąpił jeszcze na brytyjskiej wyspie Wight, ale nie był w dawnej formie. Odwołał koncert w Danii, bo nie miał siły grać. Powiedział: – Już od dawna jestem martwy. Powtarzał, że nie lubi lsd i potrzebuje powietrza.

W nocy z 17 na 18 września 1970 r. zażył nasenny vesperax – dawkę 20-krotnie większą od dozwolonej. Udusił się wymiocinami. Nie dożył 28 lat i czwartej rocznicy przylotu do Londynu.

Hendriksa znamy z nieśmiertelnych przebojów i filmów o festiwalach w Monterey i Woodstock, gdzie spalił gitarę i grał hymn Stanów Zjednoczonych, wplatając weń dźwięki samolotów bombardujących Wietnam. Charles R. Cross przekonuje znakomitą książką „Pokój pełen luster”, że nie wiedzieliśmy o Hendriksie nic. Lub prawie nic.

Biograf przeprowadził 320 wywiadów z członkami rodziny gitarzysty i przyjaciółmi. Kluczem do jego skomplikowanej historii uczynił kompozycję „Room Full of Mirrors”. Muzyk przedstawił się w niej jako zakładnik własnej pamięci, oglądający się niczym w zwierciadle w traumatycznych wspomnieniach z dzieciństwa i młodości.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"