W jednym z filmów dokumentalnych krążących w Internecie Siczka, wokalista i gitarzysta KSU, opowiada o tym, jak walczyli z harcerzami czerwonego ZHP masowo przywożonymi wówczas w Bieszczady na obozy. Nie były to piękne czasy, kiedy z napisania listu do Wolnej Europy, żeby częściej puszczała polską muzykę, i nierozważnej dedykacji, która popłynęła dla Ustrzyk w eter, trzeba się było tłumaczyć na UB. Można było o tym jedynie krzyczeć i śpiewać.
Wytrwałość w produkcji antysystemowego przekazu to coś, co trzyma w ryzach KSU. Dziś po wielu zmianach personalnych z pierwotnego składu gra w nim jedynie lider, czyli Siczka. Mówi, że kiedy usłyszał pierwsze kawałki punkowe, muzyka wydała mu się tak prostacka, aż wstyd było ją grać. Przełamał się, bo też linia gitary nie należała do takich, która początkującemu muzykowi sprawiałaby trudność. W końcu lat 80. zespół wydał w końcu debiutancką płytę „Pod prąd“ i trafił na salony popkultury, grali go wszyscy, w radiowej Trójce królował na „Liście przebojów“, oprócz tytułowego kawałka śpiewało się powszechnie „Umarłe drzewa“ i „Liban“.
Na głoszeniu chwały Bieszczadów i niesieniu świadectwa, że punk nie umarł, minęło wiele lat. Ukazało się kilka wydawnictw jubileuszowych oraz DVD z zapisem koncertu na Przystanku Woodstock 2005. Dla uczczenia 30-lecia przygotowano okolicznościową płytę z najbardziej lubianymi przez fanów utworami w wersjach folkowo-akustycznych oraz pięcioma premierami. Jest „Pod prąd!“, „Jabol punk“, „Wino za karę“, „Sztyl od kilofa“, „Moje Bieszczady“, jako gość zaśpiewała tu Małgorzata Ostrowska.
W Proximie KSU będą poprzedzać nie mniej legendarne Psy Wojny, Sedes i Defekt Muzgó, który w dziedzinie grania niechlujnego, minimalistycznego punka nie ma sobie równych.
[i]KSU, Proxima, Warszawa, ul. Żwirki i Wigury 99a, bilety: 30 – 35 zł, rezerwacje: tel. 022 822 30 03, niedziela (29.03), godz. 19[/i]