Afryka czaruje

Sobota udowodniła, że bardziej niż weterani rocka czy młode produkty mody indie podnieca warszawiaków muzyka nowoczesna i eklektyczna. Nigeryjka Nneka bez większych problemów pokonała grupy Asia i The Subways. Frekwencyjnie, ale przede wszystkim artystycznie

Publikacja: 06.04.2009 15:13

Nneka wywoływała w Palladium prawdziwą euforię

Nneka wywoływała w Palladium prawdziwą euforię

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

To było dla mnie szokujące – podsumowała swój sobotni występ Nneka. Dla publiczności najwyraźniej też. Przez cały koncert w Palladium między sceną a widownią dosłownie iskrzyło. Nieporównywalnie bardziej niż na odbywających się niemal równolegle koncertach w Proximie i Stodole.

[srodtytul]Prawda uwiera [/srodtytul]

Już pierwsze takty otwierającej wieczór, leniwej improwizacji brazylijskiego gitarzysty wywołały euforię, która osiągnęła szczyt, gdy Nneka pojawiła się na scenie wraz z pierwszymi taktami „Wake Up”. Rootsowa pulsacja, głównie za sprawą obsługującego instrumenty klawiszowe Jamajczyka, była doskonałą pobudką. Następujący po niej „Walking“ porównać można tylko z kalorycznym śniadaniem, które dostarczyło kilowatów energii tańczącej pod sceną publice.

Szybko mieliśmy się jednak przekonać, że występ Nigeryjki to nie tylko doskonałe odtworzenie piosenek z płyt. Nneka, której teksty zawierają ogromne pokłady emocji i wrażliwości, niemal po każdej piosence zaciągała rozpędzonym muzykom hamulec ręczny i tłumaczyła przekaz danego utworu. Dzięki rozczulającej naturalności i świetnemu kontaktowi z widownią nie zaburzyło to w żaden sposób dynamiki show. Czasem jednak niewygodna prawda, którą wyśpiewywała Nneka, uwierała w sumienie, nie pozwalając oddać się nieskrępowanej niczym zabawie.

Wokalistka umiejętnie mieszała klimaty. Świetnie wypadło akustyczne „Come With Me” czy „Suffri”, które dzięki zmienionej linii melodycznej i zupełnie nowej aranżacji stało się, ku zaskoczeniu wszystkich, rasowym ska. Artystka oczarowała Warszawę. Jej dwugodzinny występ był fascynującym spotkaniem nie tylko z soulem, ale także afrobeatem, reggae oraz hip-hopem.

Wzruszona doskonałym przyjęciem polskiej publiczności Nneka nie kazała długo czekać na nieuniknione bisy.

[srodtytul]Nic ponad przeciętność[/srodtytul]

Mniej powodów do wzruszenia mieli tego wieczora muzycy The Subways. Ich występ potwierdził, że to, co doskonale sprawdza się w seryjnej produkcji radiowych singli, nie broni się jednak podczas występów na żywo. 80-minutowy, zupełnie nijaki set nie oferował nic, czego nie znajdziemy w repertuarze dziesiątek młodych kapel. Nic dziwnego, że przyjęto go bez większych emocji.

The Subways zaprezentowali materiał z obu swoich albumów (w tym wydanego rok temu „All Or Nothing”), raczej nie odbiegając od wersji studyjnych. Te najbardziej rozpoznawalne utwory – jak „Oh Yeah” czy „With You” – najwierniejsi fani odśpiewali razem z zespołem, piszcząc i krzycząc pod jego dyktando.

Mimo tanich biletów Proxima była w sobotni wieczór bardziej pusta niż pełna. Prawdopodobnie fani postanowili kosztem The Subways oszczędzić pieniądze na znakomicie zapowiadające się letnie festiwale. Dobrze zrobili.

[srodtytul]Wspomnienia i już[/srodtytul]

Mniej więcej w momencie, gdy The Subways zbliżali się do finału, kilka kilometrów na wschód, w Stodole, swój występ rozpoczynała reaktywowana supergrupa Asia. Zespół odwiedził Warszawę w swoim oryginalnym i zarazem najmocniejszym składzie z Johnem Wettonem (eks-King Crimson), perkusistą Carlem Palmerem (Emerson, Lake & Palmer), Steve’em Howe’em (Yes) oraz Geoffem Downesem (eks-The Buggles).

Legendarni muzycy zaprezentowali z polotem zagrany, ponaddwugodzinny set, na który złożyły się głównie ich wspólne przeboje, takie jak: „Only Time Will Tell”, „Wildest Dreams” i oczywiście „Heat of The Moment”, ale też standardy ich macierzystych grup (m. in. „Roundabout“ czy słynne „In The Court Of The Crimson King”). I chociaż ich repertuarowi można by zarzucić pewne stetryczenie, trzeba przyznać, że muzycy – wszyscy w znakomitej formie – zagrali go z polotem i apetycznymi partiami solowymi. Niespodzianek nie było, bo być nie mogło. Koncert jednak spełnił swoją rolę. Kto miał ochotę odświeżyć hity swojej młodości, otrzymał ku temu najlepszą z możliwych sposobności.

To było dla mnie szokujące – podsumowała swój sobotni występ Nneka. Dla publiczności najwyraźniej też. Przez cały koncert w Palladium między sceną a widownią dosłownie iskrzyło. Nieporównywalnie bardziej niż na odbywających się niemal równolegle koncertach w Proximie i Stodole.

[srodtytul]Prawda uwiera [/srodtytul]

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"