Tricky, tłumacząc się z tego tytułu, wyjaśnia, że sam czuje się „mieszańcem”. Kimś, kto jest czarny, ale wychował się wśród białych, którzy puszczali mu czarną muzykę, i kto czuje się odpowiedzialny za pomieszanie, w jakie wprawia ludzi.
Na nowym albumie pokazał, co go ostatnio inspiruje, tworząc niesłychanie eklektyczny zestaw oparty na typowo triphopowych loopach o powolnym tempie i mrocznym klimacie aż po taneczne numery, które przypadły do gustu wielbicielom house.
Płytę promuje singiel „Murder Weapon”, oparty na silnie wydobytym pulsie, który jest klubową interpretacją klasycznego nagrania gwiazdy reggae Echo Minotta. Nie brakuje tu leniwych beatów, usłyszymy też trąbkę, harmonijkę ustną, partie skrzypiec i dęciaków. W ich nagrywaniu pomagali Bobby Gillespie z Primal Scream, pochodzący z Algierii gitarzysta Hakim Hamadouche (wniósł spory powiew orientalizmu) oraz Franky Riley i urodzona na Jamajce Terry Lynn, które wspierają Tricky’ego wokalnie.
Współtwórca Bristol Sound debiutował w jednym z popularnych w jego mieście soundsystemów nazywającym się Wild Bunch. Potem z Massive Attack wspólnie nagrał najważniejsze płyty dla nowo powstającego trip-hopu – „Blue Lines” i „Protection”. W 1995 r. Tricky odniósł sukces debiutancką płytą „Maxinquaye”, a dziś ma na swoim koncie oprócz dziewięciu albumów udaną współpracę z takimi postaciami, jak Björk, PJ Harvey, Alanis Morissette, Anthony Kiedis i John Frusciante z Red Hot Chili Peppers.
Wyrósł na króla trip-hopu, czerpiąc inspirację z czegoś, na czym bazowały soundsystemy – podstawa leży w kooperacji różnych ludzi, bo więcej często znaczy lepiej.