Jerzy Waldorff był zachwycony, a diabły pomieszały aniołom szyki

Andrzej Szypuła, recenzent muzyczny

Publikacja: 12.05.2011 07:20

Jerzy Waldorff był zachwycony, a diabły pomieszały aniołom szyki

Foto: Archiwum

Pięćdziesiątka to wiek całkiem dojrzały. Jak to zwykle w życiu bywa, były chwile wzniosłe, radosne, ale i te trudniejsze, które, jak się zdaje, pozwoliły tylko tej niezwykłej imprezie okrzepnąć i przekonać malkontentów, że warto spotykać się z Panią Muzyką w niepowtarzalnych wnętrzach łańcuckiego zamku i otaczającym go ogrodzie, gdzie, jak za czasów hr. Potockiego, nadal rozbrzmiewa muzyka plenerowa, zachęcając do spacerów i całkiem poważnych festiwalowych koncertów.

No więc, jak to było na początku? Artystyczną duszą orkiestry od początku był Janusz Ambros, dyrygent, uczeń Artura Malawskiego, wrażliwy artysta, przy tym świetny organizator. To pod jego kierunkiem w czerwcu 1961 roku w Łańcucie pojawiły się Dni Muzyki Kameralnej, w których wystąpili świetni soliści, zespoły kameralne, orkiestry i zespoły operowe z całej Polski. Obecny na imprezie Jerzy Waldorff był zachwycony!

Ambicje były ogromne! Wtedy, w 1961 roku, mówiono o utworzeniu w Łańcucie centrum kameralistyki polskiej, o zorganizowaniu własnej, zamkowej opery, o sesjach naukowych, seminariach, konkursach. Aliści, jak by powiedział Jerzy Waldorff, diabły pomieszały aniołom szyki i mimo autentycznego entuzjazmu i pasji organizatorów nadeszły chude lata.

Czy zmieniają się gusty publiczności? Czy domowe, kameralne muzykowanie przestaje być atrakcyjne? Po trosze pewnie tak, nie możemy też nie brać pod uwagę zmieniającej się rzeczywistości, w tym także rozpoczynającej wtedy swoje wszechwładne panowanie telewizji, gdzie wszyscy raptem chcą wszystko nie tylko słyszeć, ale i widzieć. W 1981 roku kierownictwo artystyczne imprezy już pod nową nazwą Festiwal Muzyki Łańcut powierzono Bogusławowi Kaczyńskiemu. Obok tradycyjnych koncertów kameralnych, operowych pojawiły się imprezy dla dzieci i młodzieży, wieczory poezji śpiewanej, występy mistrzów sceny polskiej. Kontynuowano rozpoczęte w 1968 roku koncerty na wspaniałych barokowych potrójnych organach w bazylice oo. Bernardynów w Leżajsku. Festiwal nabrał niezwykłego blasku i niecodziennej oprawy, koncerty rejestrowała Telewizja Polska. Uśmiechy rozdawał hr. Dzieduszycki z małżonką, a Teresa Żylis-Gara pozdrawiała festiwalowych gości z uroczego powozu zaprzężonego w prawdziwe konie!

Po rezygnacji Bogusława Kaczyńskiego w 1991 roku, pod nieco zmienioną nazwą Muzyczny Festiwal w Łańcucie, impreza toczy się dalej. W programach festiwalu obok prezentacji różnych form muzycznych i literacko-muzycznych pojawiły się wieczory z muzyką różnych krajów, promocje młodych, no i gala operowa w plenerze, która podobnie jak w roku ubiegłym inaugurować będzie tegoroczny festiwal.

Pięćdziesiątka to wiek całkiem dojrzały. Jak to zwykle w życiu bywa, były chwile wzniosłe, radosne, ale i te trudniejsze, które, jak się zdaje, pozwoliły tylko tej niezwykłej imprezie okrzepnąć i przekonać malkontentów, że warto spotykać się z Panią Muzyką w niepowtarzalnych wnętrzach łańcuckiego zamku i otaczającym go ogrodzie, gdzie, jak za czasów hr. Potockiego, nadal rozbrzmiewa muzyka plenerowa, zachęcając do spacerów i całkiem poważnych festiwalowych koncertów.

Pozostało 80% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"