W tym roku trafniej należałoby zatytułować festiwal: "Chopin i jego Polska". W czasach Fryderyka nie była ona muzyczną pustynią, o czym nie zawsze pamiętamy. Niemal rówieśnik Fryderyka – Józef Krogulski, w wieku 15 lat napisał w Warszawie brawurowy koncert fortepianowy, który teraz zagrał Brytyjczyk Howard Shelley. A we Lwowie przez ćwierć wieku działał jako nauczyciel i stamtąd ruszał na tournee pianistyczne po Europie najmłodszy syn Wolfganga Amadeusza – Franz Xaver Mozart. Jako kompozytor wzorował się na ojcu. Zgodnie z wymogami epoki lubił efektowne popisy, ale miał talent. Gdy Sebastian Knauer skończył jego koncert Es-dur, w czasie przerwy wszyscy nucili przebojowy motyw finałowej części.
Dlaczego zatem świat o nich zapomniał, a Chopina wciąż podziwia? Bo on potrafił przełamywać schematy i wyrażał siebie, a nie szedł za modą.
Niektórym talentom los jednak nie pozwolił się rozwinąć. Krogulski zmarł przed trzydziestką, tak jak Juliusz Zarębski, który zdobył już, co prawda, uznanie w Europie jako pianista, ale drogę kompozytorską zaledwie rozpoczął. Mógł zajść daleko, sądząc choćby po kwintecie fortepianowym, który olśniewająco zagrała Martha Argerich z najstarszą córką, altowiolistką Lydą Chen oraz Aleksandrem Neustrojewem, Agatą Szymczewską i Bartłomiejem Niziołem.
Martha Argerich nie zawiodła, z innymi gwiazdami było gorzej. Oczekiwana z zainteresowaniem Khatia Buniatishvili okazała się jedynie pianistką oszałamiającą technicznie. Takiej siły uderzenia i energii mogą jej pozazdrościć mężczyźni, sprawność palców ma też zdumiewającą. Tych niezwykłych umiejętności używa wszakże w jednym celu: by słuchacz ją podziwiał.
Festiwal okazał się też sprawdzianem dla laureatów Konkursu Chopinowskiego 2010. Najlepiej wypadł Daniił Trifonow. Subtelny 20-letni chłopak w ciągu roku przemienił się w dojrzałego artystę, który interpretacyjną odwagę łączy z wyczuciem stylu. Rozczarowała w recitalu Julianna Awdiejewa, jej Chopin grany wytłumionym dźwiękiem był zbyt wykoncypowany, Liszt zaś – zdecydowanie za mdły. Ewgieni Bożanow potwierdził z kolei skłonność do manieryzmu, Włoszka Irene Veneziano i Paweł Wakarecy nie przekonali zaś tych, którzy rok temu twierdzili, iż niesłusznie pozbawiono ich nagród.
Czy oni z czasem dojrzeją? Poczekajmy, choć talenty rozkwitają szybko. Jan Lisiecki ma 16 lat, na festiwalu wystąpił już po raz trzeci i gra coraz ciekawiej. A 21-letni wiolonczelista francuski Yan Levionnois w koncercie Offenbacha objawił niezwykłą muzykalność i umiejętności, których inni mogą mu pozazdrościć.