Reklama
Rozwiń
Reklama

Pożegnanie z Afryką bez etnicznych banałów

Z muzyką do "Pożegnania z Afryką" nie sposób się rozstać, bo jej kompozytorem jest John Barry, pięciokrotny laureat Oscara, twórca bondowskich soundtracków

Publikacja: 01.09.2011 15:21

Kultowa Muzyka Filmowa, tom 16, John Barry „Pożegnanie z Afryką", Planeta DeAgostini SA/Rzeczpospoli

Kultowa Muzyka Filmowa, tom 16, John Barry „Pożegnanie z Afryką", Planeta DeAgostini SA/Rzeczpospolita

Foto: Rzeczpospolita

„Safari", „Flying over Africa", „If I Know a Song of Africa" – już choćby same tytuły nasuwają myśl, że noszące je kompozycje będą paradą etnicznych tematów, zaśpiewów, bębnów i instrumentów używanych wyłącznie na Czarnym Lądzie.

Tak myślał również reżyser Sydney Pollack, gdy zaprosił do komponowania muzyki Johna Barry'ego, twórcę, który poznał Afrykę, współtworząc wcześniej m.in. „Elzę z afrykańskiego buszu".

Obecność etnicznych rytmów w filmie stała się nawet przyczyną ostrego sporu między reżyserem a kompozytorem. Wtedy Barry wypowiedział słowa świadczące, że zrozumiał scenariusz lepiej od ekranizującego go Pollacka:

– Sydney, to nie jest film o Afryce: to jest film, którego akcja dzieje się w Afryce, ale w którym chodzi przede wszystkim o związek uczuciowy kobiety i mężczyzny!

Barry uczynił tylko jeden wyjątek w kompozycji „Karen's Journey/Siyave": w finale słyszymy krótki, delikatnie śpiewany motyw afrykańskiego chóru. O wpływie, jaki miał na ogólny wydźwięk obrazu, najdobitniej świadczy fakt, że udało mu się zachować w soundtracku Adagio z koncertu klarnetowego A-dur Mozarta.

Reklama
Reklama

Kompozytor napisał muzykę wartą Oscara, bo tak jak Czechow skoncentrował się na sportretowaniu tego, co niewypowiedziane w życiu głównych bohaterów – pisarki Karen Blixen, jej męża barona von Blixena oraz kochanka Denysa Fincha Hattona. A także tego, co Meryl Streep, Klaus Maria Brandauer oraz Robert Redford wyrażają tylko spojrzeniem, dotknięciem dłoni lub, jeszcze wymowniej, milczeniem.

Temat „I Had Farm in Africa" jest rozdzierający jak wspomnienie utraconej miłości.

Również dzięki wykonaniu angielskiej orkiestry Academy of Saint Martin in the Fields pod batutą Nevilla Marrinera. Jej mistrzostwo słychać najbardziej w motywie „Flying over Africa", który ilustruje jedną z najpiękniejszych scen, gdy Hatton pokazuje Blixen Afrykę „oczami Boga".

KONKURS:

Dla naszych czytelników mamy 3 zestawy:

Wygrają 3 pierwsze zgłoszenia na adres kultura@rp.pl z linkiem do tekstu opublikowanego w najnowszym Magazynie TV. W tytule mejla proszę wpisać "Pożegnania z Afryką".

Reklama
Reklama

Start konkursu: piątek, 2 września, godz. 10.00.

Znamy już zwycięzców, poinformujemy ich drogą elektroniczną. Dziękujemy za udział w konkursie :)

Zostań fanem serwisu na Facebooku

.

Informacje na temat kolekcji i oferta subskrypcji: www.rp.pl/e-sklep lub 801 15 15 15

 

„Safari", „Flying over Africa", „If I Know a Song of Africa" – już choćby same tytuły nasuwają myśl, że noszące je kompozycje będą paradą etnicznych tematów, zaśpiewów, bębnów i instrumentów używanych wyłącznie na Czarnym Lądzie.

Tak myślał również reżyser Sydney Pollack, gdy zaprosił do komponowania muzyki Johna Barry'ego, twórcę, który poznał Afrykę, współtworząc wcześniej m.in. „Elzę z afrykańskiego buszu".

Reklama
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Reklama
Reklama