„Safari", „Flying over Africa", „If I Know a Song of Africa" – już choćby same tytuły nasuwają myśl, że noszące je kompozycje będą paradą etnicznych tematów, zaśpiewów, bębnów i instrumentów używanych wyłącznie na Czarnym Lądzie.
Tak myślał również reżyser Sydney Pollack, gdy zaprosił do komponowania muzyki Johna Barry'ego, twórcę, który poznał Afrykę, współtworząc wcześniej m.in. „Elzę z afrykańskiego buszu".
Obecność etnicznych rytmów w filmie stała się nawet przyczyną ostrego sporu między reżyserem a kompozytorem. Wtedy Barry wypowiedział słowa świadczące, że zrozumiał scenariusz lepiej od ekranizującego go Pollacka:
– Sydney, to nie jest film o Afryce: to jest film, którego akcja dzieje się w Afryce, ale w którym chodzi przede wszystkim o związek uczuciowy kobiety i mężczyzny!
Barry uczynił tylko jeden wyjątek w kompozycji „Karen's Journey/Siyave": w finale słyszymy krótki, delikatnie śpiewany motyw afrykańskiego chóru. O wpływie, jaki miał na ogólny wydźwięk obrazu, najdobitniej świadczy fakt, że udało mu się zachować w soundtracku Adagio z koncertu klarnetowego A-dur Mozarta.