Tak zdarzyło się po raz pierwszy w dziejach fabryki snów: trzy kolejne generacje i trójka laureatów Akademii Filmowej. A także trzy gwiazdy Hustonów w hollywoodzkiej Walk of Fame...
Ale rodzinne koneksje na początku omal nie zniszczyły Anjelice kariery. John, jeden z największych reżyserów Hollywood, twórca m.in. „Sokoła maltańskiego" i „Afrykańskiej królowej", wiedząc o aktorskich aspiracjach córki, obsadził ją w głównej roli w „Spacerze z miłością i śmiercią" (1969).
Film nie spodobał się, a Anjelica – niedoświadczona i zbuntowana 18-latka, która chciała zamanifestować swą niezależność i prowadziła z ojcem na planie swego rodzaju wojnę – zebrała od krytyków cięgi. To wystarczyło, żeby na dobrych parę lat porzuciła marzenia o aktorstwie...
Ale powróciła do filmu triumfalnie także dzięki ojcu, który powierzył jej rolę Maerose Prizzi, córki mafijnego bossa, w „Honorze Prizzich" (1985). Czas zrobił swoje: Anjelica nauczyła się warsztatu, zdobyła doświadczenie i dojrzała do prawdziwej współpracy. Za kreację w „Honorze Prizzich" dostała zasłużonego Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej.
Zagrała też w ostatnim dziele Johna Hustona – dramacie „Zmarli" (1987) o trudnych irlandzkich losach na podstawie opowiadania Jamesa Joyce'a. Anjelica podkreśla w wywiadach, że ten film ma dla niej szczególne znaczenie – był pożegnaniem z ojcem, który zmarł w tym samym roku, a także sentymentalną podróżą do kraju, w którym spędziła dzieciństwo – do Irlandii.