W każdym z tych projektów jest człowiek. Człowiek dostaje narzędzia do ręki i może ich użyć mądrze lub głupio. My się staramy ich używać mądrze. Sztuka i nauka to są narzędzia. My tego festiwalu nie robimy tylko dla narzędzi. Bardzo ważny jest projekt masowej personalizacji – „Zrób mebel na Przemiany". Ten projekt pokazuje, że dwa teoretycznie wykluczające się pojęcia – „masowość" i „personalizacja" – mogą zaistnieć razem. Gdy idziesz do Starbucksa i zamawiasz kawę, to ktoś obliczył, że masz 6400 możliwości zamówienia jej. Albo wariujesz i wychodzisz, albo myślisz sobie: „Ale super, że mamy tyle możliwości". To oczywiście jest na świecie wykorzystywane w sposób komercyjny – jeżeli masz dużo pieniędzy, idziesz do Bentleya i kombinujesz coś tylko dla siebie. W masowości zwykle nie ma takiej możliwości. Tymczasem my, za pomocą bardzo prostego interfejsu i trzech suwaków, dajemy ją ludziom. Możesz sobie zrobić krzesło, tak naprawdę możesz zrobić wszystko za pomocą bardzo prostych narzędzi. Ludzie zaczną mieć wybór między masowością chińszczyzny a możliwością zdecydowania, jak chcą, żeby wyglądały przedmioty, które ich otaczają. To może być wreszcie tanie!
Indywidualność nie kojarzy się z taniością, ale z luksusem.
E.P.:
Tymczasem może być dostępna, na miarę każdego. Tworzymy interfejs, lecz liczba możliwości jest nieskończona. Gdy otworzyliśmy projekt, w ciągu jednego dnia było już 70 stworzonych, spersonalizowanych mebli. W ciągu ośmiu dni to będzie około 2 tys. produktów, z których potem nasi kuratorzy wybiorą 60. W ciągu paru najbliższych lat to będzie coraz łatwiejsze, faktycznie bezpłatne narzędzie. Szalenie ciekawy moment dla człowieka to ten, gdy może decydować, co chce mieć wokół siebie, jak tworzy swoją rzeczywistość. Tu jest akurat tylko mebel, ale możesz stworzyć tak naprawdę wszystko.
Dla mnie ważne jest, że to pozwala decydować ludziom, których „nie stać". To nie tylko narzędzie, ale też sygnał: możecie wreszcie sami pomyśleć i sami tworzyć.