Biały festiwalowy namiot rozświetlony kolorowymi światłami sceny odleci w muzyczną podróż sprzed Pałacu Kultury i Nauki 26 września, a wyląduje w niedzielę 29 września kończąc imprezę popularną wśród miłośników muzyki świata. Publiczność, która od ośmiu lat niezawodnie wypełnia wszystkie miejsca, będzie miała okazję odbyć wyimaginowaną podróż słuchając muzyki rozbrzmiewającej od tropikalnych wysp karaibskich po skute lodem wyspy Kanady Północnej. Zabrzmią m.in. charakterystyczne dla Trynidadu i Tobago stalowe kotły, artyści zatańczą calypso, usłyszymy style, jakie dotychczas do Polski nie docierały. Takim jest choćby maloya z wysp Mauritius i Reunion tworzona niegdyś przez niewolników. Wnikliwi słuchacze z łatwością wychwycą różnice pomiędzy bluesem oceanicznym, a tym tworzonym na kontynencie.
- Po raz dziewiąty zaprezentujemy bogactwo międzykulturowości – mówi Andrzej Matusiak, dyrektor Stołecznej Estrady, organizator festiwalu. - W tym roku poprzez śpiew, taniec i rytm będziemy poznawać wyjątkowe tradycje wyspiarzy. Od położonych w Ameryce Środkowej: Belize, Hondurasu, Trynidadu i Tobago, przez znajdującą się na Oceanie Indyjskim Reunion, aż po Nową Zelandię. Od północnej Kanady i Irlandii, po słoneczną Sardynię, Sycylię i tunezyjską Dżerbę. Ten rozmach geograficzny jest niezwykłym wyzwaniem organizacyjnym – zaprosiliśmy kilkudziesięciu artystów z pięciu kontynentów.
Jak co roku po koncertach wieczornych organizatorzy zaproszą najbardziej wytrwałych słuchaczy do klubu festiwalowego na jam session. Tu spotykają się muzycy z najdalszych zakątków świata, którzy nigdy wcześniej razem nie grali. W programie znajdą się tygodniowe warsztaty wokalne, instrumentalne i taneczne prowadzone przez światowej klasy mistrzów.
Maria Pomianowska, dyrektor artystyczna Warszawskiego Festiwalu Skrzyżowanie Kultur uważa, że tegoroczne spotkania z muzyką świata zmieni wyobrażenie o mieszkańcach wysp i ich kulturze.
- Nie zdajemy sobie sprawy, jak niesamowicie różnorodne jest ich muzyczne życie - mówi Maria Pomianowska. - W zależności od stref czasowych, historii i warunków naturalnych wyspy wykształciły własne myślenie o dźwięku i głosie, powstały tam inne instrumenty, pulsowały inne rytmy. W śpiewie, melodii i tańcu zapisana jest przeszłość tych małych społeczności. Jedne mają za sobą ekspansję, inne były podbijane. Wszystkie budowały swe kultury w trudnych warunkach, a obce wpływy nie docierały do nich tak łatwo jak to bywa na kontynentach. Dlatego dziś, gdy rodzi się tożsamość globalna, wyspy pozostają mikrokosmosami indywidualnych kultur. Pozostają trudno dostępne, zachowują odrębne pomysły na życie artystyczne i społeczne. Przypominają, jak różnorodne formy przyjmuje ludzka kreacja.