Choć prezydent Andrzej Duda nie wziął tym razem udziału w żadnym dwustronnym spotkaniu z przywódcami kluczowych państw NATO, nasz kraj znalazł się w środku debaty na temat przyszłości strategicznej sojuszu.
– Musimy przede wszystkim ochronić te kraje natowskie, które leżą w mniejszej niż 500 km odległości od Rosji – przekonywał Emmanuel Macron w trakcie wspólnej konferencji prasowej z Donaldem Trumpem. Bo jego zdaniem wśród wielkich kwestii, do jakich muszą ustosunkować się sojusznicy, jest przede wszystkim sytuacja po wycofaniu się Waszyngtonu z porozumienia o likwidacji pocisków atomowych krótkiego zasięgu (INF), którego zresztą Moskwa od lat nie respektowała.
– Rozmawiałem o tym z prezydentem Putinem. Jest gotowy do zawarcia nowego układu, który obejmie także Chiny, no i pana kraj, Francję – ujawnił prezydent Trump.
Dla Polski równie ważne były wyjaśnienia, jakich udzielił Francuz w sprawie planów nawiązania „strategicznego dialogu" z Rosją, które zawarł w niedawnym wywiadzie dla „The Economist". Prezydent przyznał, że „czuje empatię" z Polską, państwami bałtyckimi, Rumunią, państwami nordyckimi" ze względu na ich historię i poczucie zagrożenia ze strony Rosji. Dlatego jego zdaniem poprawa stosunków z Kremlem musi być obwarowana „warunkami" i poprzedzona określeniem wspólnej „agendy" przez kraje europejskie.
Setki miliardów od Niemiec
Francuski prezydent przyznał też, że „Ameryka przez lata przepłacała", gdy idzie o finansowanie NATO, i jest normalne, że dziś domaga się „zrównoważenia kosztów funkcjonowania sojuszu". Te słowa Trump docenił szczególnie i odpłacił pochwałą „znakomitej roboty", jaką Francuzi robią w Afryce.