Jerzy K. (59 lat) był jednym z pierwszych oficerów CBŚ, który działał pod przykryciem. To oznacza, że przenikał do gangów i rozpracowywał je od środka. Pracował w Zarządzie Operacji Specjalnych CBŚ. Zajmował się m.in. sprawą uśmiercania pacjentów w łódzkim pogotowiu za pomocą Pavulonu, fabrykami produkujących fałszywe banknoty Euro. Trzy lata temu odszedł z policji, pracował w Straży Granicznej. Po przejściu na emeryturę wraz ze znajomymi miał utworzyć wywiadownię gospodarczą.

3 grudnia 2007 roku w Jabłonnie koło Legionowa na ulicy Zegrzyńskiej policja znalazła jego ciało. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie uderzenie w tył głowy - w części potylicznej czaszki miał dziurę. Około dwóch kilometrów od znalezienia ciała natrafiono na jego samochód leżący w rowie.

Legionowska policja zataiła przed opinią publiczną to zdarzenie. Do dzisiaj nie wyjaśniła okoliczności jego śmierci i nie znalazł sprawcy. Zdaniem znajomych zabitego śledztwo jest prowadzone ślamazarnie. Wciąż np. nie ma wyników sekcji zwłok zabitego.

- Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Bierzemy pod uwagę wszystkie wersje, badamy także sprawy, którymi zajmował się w przeszłości zmarły - tłumaczy Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.