– To chyba Opatrzność zadziałała. Już praktycznie byłam nastawiona na to, że będę musiała przeprosić rodziców i zamknąć przedszkole – mówi Monika Turczyńska, właścicielka Polsko-Angielskiego Niepublicznego Przedszkola Zielone Żabki w Warszawie.
Jej historię opisaliśmy [link=http://www.rp.pl/artykul/15,523828_Urzednik_zniszczy_przedszkole_.html]w poprzednim wydaniu w "Rzeczpospolitej"[/link]. We wrześniu 2009 r. Turczyńska otworzyła w prywatnym mieszkaniu punkt przedszkolny.
Skorzystała z rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej z 10 stycznia 2008 r., które wprowadziło taką możliwość (po spełnieniu wymogów sanitarnych i przeciwpożarowych). Gmatwanina przepisów
Problemy Turczyńskiej zaczęły się w kwietniu, kiedy jeden z lokatorów budynku złożył skargę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Ten uznał, że przedszkole działa legalnie. Sąsiad złożył odwołanie. Skutecznie.
Decyzję PINB zakwestionował bowiem zastępca wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego Adam Jędraś.