– Bohaterowie narodowi? To określenie na wyrost. Jestem przekonany, że każdy z pilotów zatrudnionych w LOT zachowałby się tak samo i tak samo ta sytuacja by się skończyła – podkreśla kapitan Tadeusz Wrona. W środę podczas konferencji prasowej opowiadał o okolicznościach wtorkowego lądowania na Okęciu.
– Do końca wierzyłem, że podwozie się wysunie. Myśl, że będziemy musieli wykonać lądowanie awaryjne, pojawiła się dopiero trzy, cztery minuty przed przyziemieniem – wspominał. Przyznał, że odetchnął dopiero wówczas, kiedy samolot się zatrzymał i można było rozpocząć ewakuację. – Pełną ulgę poczułem, kiedy szef pokładu zameldował, że samolot jest już pusty – podkreślał.
W boeingu 767 doszło do awarii instalacji hydraulicznej. Przestał działać system wypuszczania podwozia, zawiódł też system awaryjny. Dzięki postawie załogi udało się uratować 231 osób.
Kapitan Wrona i jego ludzie szybko stali się narodowymi bohaterami. Pojawiły się też informacje, że załoga miała wsparcie z góry, bo na pokładzie był redemptorysta przewożący relikwie Jana Pawła II.
Wronę chcą uczcić koledzy szybownicy. – Będzie miał pierwszeństwo w wyborze szybowca na Mistrzostwa Polski. Rozważymy też przyznanie mu honorowego członkostwa w aeroklubie – wylicza Mariusz Poźniak, prezes Aeroklubu Leszczyńskiego. – Wystąpimy także do rady miasta o nadanie Tadziowi honorowego obywatelstwa Leszna. Kiedy zadzwoniłem z tym do prezydenta miasta, okazało się, że miał dokładnie taki sam pomysł.