W najbliższy piątek na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi zasiądzie 43-letni emerytowany komendant policji w warszawskiej dzielnicy Białołęka. Prokuratura jest pewna, że Mariusz W. zastrzelił Dariusza Sołowińskiego, przedsiębiorcę spod Ciechanowa, a następnie próbował zacierać ślady. Motywem zbrodni miały być finansowe kłopoty policjanta.
Nie ma jednak bezpośrednich sprawców zabójstwa, nie wiadomo, gdzie doszło do zbrodni, a podejrzany się nie przyznaje. Proces będzie miał charakter poszlakowy.
Saper z kontrolą nad otoczeniem
Mariusz W. jest z wykształcenia technikiem elektrykiem, służąc w wojsku, wyjechał na misję ONZ na Wzgórza Golan. Był saperem. Do policji wstąpił w 1991 roku. Od początku 2010 roku pełnił funkcję komendanta komisariatu na Białołęce.
Jednocześnie od kilkunastu lat jego żona prowadziła firmę sprzedającą odzież. Małżonkowie mieli dwa sklepy w pawilonie handlowym w Legionowie, podnajmowali je od żony Sołowińskiego. Z zeznań świadków wynika, że w rzeczywistości to policjant dbał o interes – prowadził sprawy finansowe i biznesowe.
W 2010 roku firma przyniosła ok. 30 tys. zł straty. Jak zeznali w prokuraturze znajomi W., zresztą policjanci, od dłuższego czasu komendant pożyczał od nich pieniądze, planował też wzięcie kredytu.