Po tym, jak na początku roku Narodowy Bank Polski przesłał do Ministerstwa Finansów projekt zaokrąglenia cen do 5 groszy i po do doniesieniach, że 1- i 2-groszówki mogą zostać wycofane z obiegu, wiele osób postanowiło pozbyć się miedzianych „oszczędności". Sprzedawcy obserwują wzmożony ruch.
– Ludzie boją się, że stracą, więc zaczęli wydawać grosze. Ostatnio jeden pan wysypał mi na ladę 45 zł w miedziakach. Liczyłam kilka minut – tłumaczy sprzedawczyni ze sklepu spożywczego w centrum Warszawy.
A w efekcie coraz częściej, gdy chcemy zapłacić groszówkami, natykamy się na nieżyczliwość ekspedientki i odmowę. – Chciałam zapłacić za trzy bułki w kiosku na Dworcu Centralnym. Akurat w kieszeni miałam złotówkę po 1 i 2 grosze, więc była okazja, by je wydać, ale gdy pani zobaczyła garść monet, zakomunikowała stanowczo: „Takich nie przyjmuję!" . Odpowiedziałam, że wobec tego ja bułek nie kupię. To trudno – odpowiedziała i zamknęła mi okienko przed nosem – opowiada pani Agnieszka Kądziej.
– Rety! Takie drobne? Ja już mam tego 10 kilo – to odpowiedź kolejnego sprzedawcy, tym razem z Poznania.
Czy mogą oni odmówić przyjęcia groszówek?