Pół życia w bidulu

Niemowlę tkwi w domu dziecka, a sędzia, który mógłby je wypuścić, jest na miesięcznym urlopie.

Publikacja: 18.06.2013 01:41

Pół życia w bidulu

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Niespełna roczna Małgosia, córka pani Kornelii Zdańskiej, od stycznia przebywa w oddalonym o 60 km od jej mieszkania Domu Małego Dziecka w Jaworze. Decyzję taką podjął sąd, choć matka zajmuje się w tym czasie swoją drugą córką. Sprawę po raz pierwszy opisaliśmy 11 maja.

Powody decyzji sądu I instancji, który skazał dziewczynkę na pobyt w domu dziecka, były co najmniej dyskusyjne. 30 kwietnia Sąd Okręgowy w Legnicy zarzucił Sądowi Rejonowemu w Lubinie błędy, zwracając mu sprawę do ponownego rozpoznania. Mimo to sprawa wciąż się ciągnie.

– Sąd rejonowy wyznaczył rozprawę dopiero na 17 lipca – mówi nam mec. Olgierd Pankiewicz, który w sądzie broni interesów matki i Małgosi.

Jego zdaniem powoduje to, że są one poddawane cierpieniu psychicznemu. – Tak trzeba nazwać odizolowanie dziecka od matki, zwłaszcza tak małego – uważa Pankiewicz.

W podobnym tonie wypowiada się Mariusz Skrobisz, asystent rodzinny z Ośrodka Pomocy Społecznej w Polkowicach zajmujący się panią Kornelią: – Nie rozumiem, dlaczego sąd nie chce wypuścić dziecka do matki. Nie widzę żadnych przesłanek, by je od niej izolować.

I dodaje, że każda chwila ich rozdzielenia przysparza cierpień i matce, i córce. Wkrótce czas przetrzymywania Małgosi w domu dziecka będzie równie długi, jak ten spędzony przez nią z mamą.

Kornelia Zdańska wychowuje samotnie dwie córki – Małgorzatę i jej starszą siostrę, trzyletnią Anetę. W grudniu ubiegłego roku pojechała z nimi do szpitala w Lubinie. Spędziła tam trzy noce na krześle obok łóżka młodszej córki, zajmując się też starszą. Była drażliwa, przez co naraziła się personelowi szpitala.

Lekarze z Legnicy, wysyłając w styczniu dziecko do szpitala we Wrocławiu, przekazali o niej negatywną opinię. Doszło tam do kolejnych tarć i lekarze zawiadomili sąd rodzinny, że matka zachowuje się „niepokojąco".

Każda chwila rozdzielenia przysparza cierpień i matce, i córce – uważa asystent rodzinny zajmujący się tą sprawą

Sąd zadziałał bardzo szybko. Już 18 stycznia wydał postanowienie o umieszczeniu dziecka w pieczy zastępczej. Zastosował przy tym najdrastyczniejszy środek zabezpieczenia jego dobra – trafiło wprost ze szpitala do domu małego dziecka.

Jak wykazał sąd okręgowy, była to niefortunna decyzja. Zarzucił sądowi rejonowemu „nieważność postępowania", wskazał, że dobro dziecka nie jest zagrożone, a matka „została pozbawiona możliwości obrony swych praw". Mimo to nie nakazał powrotu dziecka do domu.

Co dzieje się teraz? – Matka realizuje plan współpracy z asystentem rodzinnym. Stara się jak najczęściej jeździć do dziecka. Robi to minimum raz w tygodniu, najczęściej dwa razy, a w ubiegłym udało się nawet trzy razy – relacjonuje Mariusz Skrobisz. Tłumaczy, że zależy to od pieniędzy, jakimi dysponuje.

W sprawę pomocy dla niej zaangażowała się Aleksandra Januszewicz prowadząca telefon „Wsparcie rodziców" przy Stowarzyszeniu i Fundacji Rzecznika Praw Rodziców.

– Pomagałam organizować pieniądze na dojazdy. Mam nadzieję, że sąd w końcu podejmie decyzję o wypuszczeniu dziecka do matki – mówi nam Januszewicz.

Sędziowie bronią się przed zarzutami o opieszałość. Rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy Jarosław Halikowski tłumaczy „Rz", że sąd rejonowy otrzymał akta z sądu okręgowego 15 maja. – W tym czasie wpłynęła jeszcze opinia z Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego, a sąd zlecił wywiad środowiskowy i sporządzenie opinii z domu dziecka – mówi.

Dodaje, że sędzia, który zajmuje się tą sprawą, przebywa na czterotygodniowym urlopie. Na pytanie „Rz", czy nie można wyznaczyć innego sędziego z uwagi na wiek dziecka i błędy, jakie popełnił sąd rejonowy, odpowiada, że jest to trudne. – W wydziale rodzinnym zdecydowana większość spraw wymaga szybkiego rozpoznania, a ta należy do tego typu – wyjaśnia.

Zdaniem mec. Pankiewicza sprawa toczy się wyjątkowo długo, jak na okoliczności, z którymi mamy do czynienia. – Chodzi o oddzielenie bardzo małego dziecka od matki. Wydaje się, że w takiej sytuacji sąd powinien wykazać się większą wrażliwością i procedować szybciej – uważa Pankiewicz.

Niespełna roczna Małgosia, córka pani Kornelii Zdańskiej, od stycznia przebywa w oddalonym o 60 km od jej mieszkania Domu Małego Dziecka w Jaworze. Decyzję taką podjął sąd, choć matka zajmuje się w tym czasie swoją drugą córką. Sprawę po raz pierwszy opisaliśmy 11 maja.

Powody decyzji sądu I instancji, który skazał dziewczynkę na pobyt w domu dziecka, były co najmniej dyskusyjne. 30 kwietnia Sąd Okręgowy w Legnicy zarzucił Sądowi Rejonowemu w Lubinie błędy, zwracając mu sprawę do ponownego rozpoznania. Mimo to sprawa wciąż się ciągnie.

Pozostało 86% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo