, że Maciej Zakrzewski, nowy szef wydziału patroli Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, na którym spoczywa ciężar ścigania skinheadów, uczestniczył w szarpaninie przed nocnym klubem. Według wersji policji oficer miał zostać napadnięty przez dwóch mężczyzn, gdy bawił się tam z kolegami. Napastnicy mieli zedrzeć z niego kurtkę i koszulę, przez co oficer paradował w środku nocy z gołym torsem. Patrol przyjechał, ale sprawców nie złapał. Nie będą oni ścigani, bo nie chcą tego Zakrzewski i jego przełożeni.
– Skoro policjant został zaatakowany, to z urzędu powinno być wszczęte postępowanie. Zwłaszcza że była interwencja i na miejsce wezwano patrol – mówi Antoni Duda, były wieloletni przewodniczący NSZZ Policjantów.
Andrzej Szary, szef policyjnego związku w Wielkopolsce, zaznacza: – Jeśli funkcjonariusz, nawet poza służbą, został zaatakowany, to należałoby skierować sprawę do prokuratury. Zwłaszcza że zaatakowany mógł powiedzieć, że jest policjantem, i od tej chwili stałby się chroniony – mówi Siwy.
Z kolei poseł Jarosław Zieliński z PiS, były wiceszef MSW, komentuje: – Pozostawienie zajścia bez wyjaśnienia rzuca na nie podejrzane światło. Należało ustalić, kto rozpoczął szarpaninę i dlaczego, kto atakował, a kto się bronił. Jeśli była napaść na policjanta, a sprawców nikt nie ściga, jest to niezrozumiałe – zauważa poseł. I zaznacza, że przecież mógł to być atak ze strony świata przestępczego.