Gotówkę z banków, kredyty na zakup samochodów, sprzętu AGD i komputerów na masową wręcz skalę wyłudzał gang, w którym pierwsze skrzypce grała Agnieszka B. Zasięg procederu i liczba zaangażowanych w niego osób jest szokująca: ponad 100 słupów, dziesięciu werbowników, blisko pół miliona wyłudzonych kredytów i czuwająca nad tym 36-latka.
Wyznanie gangstera
– Agnieszce B. postawiliśmy ponad 400 zarzutów, jej przyjaciel i najbliższy współpracownik Roman M. ma ich ok. 150. Podejrzani o udział w grupie przestępczej, która dokonywała wyłudzeń kredytów, są także werbownicy i podstawione osoby, tak zwane słupy – mówi „Rz" prowadzący śledztwo Konrad Gołębiowski z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Tylko dzięki jego dociekliwości udało się ustalić, jak wyglądał proceder, bo chociaż nadużycia wyglądały na ordynarne, to pojedynczo nie robiły wrażenia. Ich skala stała się widoczna dopiero wtedy, gdy śledczy powiązali je w całość i odkryli siatkę obejmującą cały kraj.
Kim jest główna podejrzana, Agnieszka B.? Ma 36 lat, wykształcenie podstawowe, blond włosy, dwucentymetrowe tipsy i ubrania błyszczące od cekinów.
– Wygadana, arogancka, bezczelna – opisują ją byli współpracownicy. Zdaniem śledczych grała pierwsze skrzypce w gangu, który wyłudzał z banków pieniądze na wszystko, co się da.