Tak wyglądała, oczywiście we fragmentach, Lista 500 „Rzeczpospolitej” ćwierć wieku temu, w edycji z roku 2000. To kopalnia wiedzy o polskiej gospodarce i drodze, jaką przeszła ona przez ten czas. Po niektórych firmach nie ma już znaczącego śladu – takich jak Thomson-Polkolor (miejsce 45.). Są też pewne zaskoczenia – hutnictwo na przykład utrzymało się w okolicach miejsca 20. Wówczas reprezentowała je Huta Katowice, teraz – ArcelorMittal. To jasne, że te firmy sporo różni, jednak pogłoski o ekspresowym zwijaniu się branży wydają się nieco przesadzone.
Najważniejsze są jednak trendy, które wynikają z porównania listy 2000 i 2025. Próżno dziś szukać w czołówce znaczącej części przemysłu motoryzacyjnego w postaci wspomnianego Fiata, obecnie części koncernu Stellantis czy Daewoo. Oczywiście, Polska nie miała większego wpływu chociażby na katastrofę Koreańczyków, ale przez tych 25 lat rachunek zysków i strat w produkcji nowych aut wyszedł na minus. I to mimo inwestycji na przykład Volkswagena. Nie można nie zapytać: czy ta historia mogła potoczyć się inaczej?
Polska w ciągu ćwierćwiecza wykonała olbrzymi skok rozwojowy. Tylko że ciągle gonimy świat, a ten nie zamierza czekać
Za to w sposób fascynujący historia potoczyła się w branży handlowej. Firm, które dzisiaj brylują na Liście 500, albo ćwierć wieku temu po prostu nie było, albo pozostawały w fazie biznesowego raczkowania. W gruncie rzeczy przez te lata powstały całe sektory handlu, takie jak dyskonty albo sklepy convenience. No i oczywiście e-commerce, który wtedy właściwie nie istniał, a dzisiaj w najróżniejszych zresztą formach jest solidnie reprezentowany na Liście 500.
Jednak z firmami technologicznymi wiąże się najbardziej dotkliwe poczucie niedosytu dotyczące Listy 500. Skąpo były reprezentowane 25 lat temu i tak pozostało do dziś, mimo niewątpliwych sukcesów pojedynczych podmiotów. Niestety, Lista 500 pozostaje świadectwem tego, że w stosunkowo niewielkim stopniu budujemy gospodarkę opartą na wiedzy. A przecież to jeden z niewielu czynników, który może tworzyć konkurencyjność polskiego biznesu, ponoszącego coraz wyższe koszty pracy, cierpiącego z powodu wysokich cen energii i zmagającego się z przeregulowaniem wszystkiego, co tylko się da regulować.