Reklama
Rozwiń

Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?

Ostatnie dni zmienią USA na zawsze. Senat przyjął ustawę Donalda Trumpa, która wpędzi miliony w ubóstwo, a nowa partia Elona Muska odbierze głosy Republikanom. W tle mamy nieustający chaos z cłami, z którego wnioski są gorzkie: UE musi inwestować w siebie, bo zależność od USA nam szkodzi.

Publikacja: 07.07.2025 14:15

Ptak-Iglewska: USA zostawiają w biedzie swoich obywateli. To co mają dla UE?

Foto: Will Oliver/EPA/Bloomberg

Ponad 16 milionom Amerykanów grozi utrata opieki zdrowotnej, ponieważ Republikanie w Kongresie spieszą się z uchwaleniem ustawy, która ograniczyłaby federalne finansowanie programu Medicaid i osłabiła ustawę o niedrogiej opiece zdrowotnej – napisał Barack Obama na portalu X, świadomy, że Donald Trump niszczy dzieło jego życia, a odcięcie od ubezpieczeń zdrowotnych zaszkodzi rodzinom klasy robotniczej na pokolenia. Już dziś leczenie jest tam najczęstszą przyczyną bankructw konsumenckich, a będzie dużo gorzej.

Kto zapłaci za One Big Beautiful Bill?

Senat przegłosował jednak Big Beautiful Bill. Komentatorzy drwią, że wywoła on gigantyczny transfer pieniędzy od amerykańskiej biedoty do amerykańskiej elity finansowej, a Trump oszukał wyborców. Raport Yale Budget Lab wykazuje, że na Big Beautiful Bill zarobi 20 proc. bogaczy, straci 20 proc. najbiedniejszych, bo bogatym funduje on ulgi podatkowe, a biednym – przycina wsparcie socjalne. „The Guardian” przypomina, że największe szkody wyrządzi ona Amerykanom, którzy ledwo wiążą koniec z końcem – 30 proc. populacji USA, w gospodarstwach domowych o dochodach poniżej 50 tys. dolarów rocznie.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Big Beautiful Bill, czyli Donald Trump oszukał swoich wyborców

Republikanie chcą obciąć ponad 1,4 bln dolarów pomocy dla niezamożnych Amerykanów, ale jednocześnie – przedłużyć ponad 3 bln dolarów ulg podatkowych dla bogatych i korporacji. Trump szkodzi w ten sposób swoim wyborcom: 52 proc. zarabiających poniżej 50 tys. dolarów rocznie głosowało na Trumpa. Teraz będą biedniejsi, awans do klasy średniej trudniejszy, ale poświęcenie najuboższych to trud, jaki Trump jest w stanie ponieść. Elon Musk, do niedawna przyjaciel, dziś przeciwnik prezydenta, że założy nową Partię Amerykańską, która może w przyszłym roku odebrać głosy Republikanom i zniszczyć polityczny duopol w USA.

Czytaj więcej

Trump przesunął deadline dla ceł na 1 sierpnia

Czy wierzyć sojusznikom nielojalnym wobec sojuszników

Nielojalność wobec sojuszników wewnątrz kraju powinna być ostrzeżeniem, bo poświęcenie innych to atrakcyjna waluta, po którą łatwo sięgać. Na działalność Trumpa trzeba patrzeć w szerszym kontekście – w lutym uwolnił demony korupcji, zawieszając Foreign Corrupt Practices Act, firmy amerykańskie znowu mogą (choć nie muszą) korumpować zagranicznych urzędników dla zdobycia kontraktów. – To będzie oznaczać znacznie więcej biznesu dla Ameryki – powiedział wtedy Trump. Następnie przyszedł kwietniowy dzień wyzwolenia i początek wojny celnej, karne cła narzucone na niemal cały świat - prócz Rosji, zmieniające się z dnia na dzień warunki gry i terminy wprowadzania ceł.

Powtórzmy, karne cła dostała UE, ale nie Rosja.

Wojna celna została w weekend zawieszona do 1 sierpnia, czyli zapewne – negocjacje nie są tak udane dla USA, jak się prezydent spodziewał i potrzebuje więcej czasu. Te dwie wiadomości oznaczają krótkoterminową korzyść dla USA na koszt reszty świata, ale finał może dać zaskakujące efekty. Wojna celna była szokiem, zmusiła Europę do szukania nowych partnerów handlowych, podpisywania nowych umów o wolnym handlu z innymi krajami. Postawa Trumpa wobec Putina i Ukrainy też była szokiem, zmusiła Europę do inwestycji w obronność. Wreszcie, Trump pokazał, dokąd prowadzi uzależnienie technologiczne – sędzia Międzynarodowego Trybunału Karnego utracił dostęp do swojego maila na oprogramowaniu Microsoftu.

Nie wiem, czy to mną nie wstrząsnęło najmocniej - firmy technologiczne ośmielają się ingerować w działalność międzynarodowych instytucji sprawiedliwości.

UE jak tradwife po rozwodzie

Ta lista problemów – wojna celna, arogancja bigtechów, problemy ze wsparciem militarnym dla Ukrainy, pokazuje, że sytuacja Europy przypomina losy coraz popularniejszych w USA tradwife, ale po rozwodzie. Tradwife, czyli "tradycyjna żona", która skuszona obietnicami została w domu i nie inwestowała w siebie. Nie pracuje, nie ma znajomości ani kompetencji, po rozstaniu z bogatym mężem zostanie na lodzie.

Europa zapomniała o rozwoju technologii (jak się nazywają europejskie media społecznościowe?), o inwestowaniu w obronność, o obronie swojego przemysłu z motoryzacją na czele. Polska – nawet o produkcji amunicji. Dziwne, jak na kontynent, który był główną areną dwóch wojen światowych. I choć możemy teraz, zdaniem analityków, mocno odpowiedzieć na wojnę celną, to jednocześnie – nie chcemy, bo zależymy od USA w obszarze bezpieczeństwa i bigtechów. 

Opinie Ekonomiczne
Bartłomiej Sawicki: Rachunki za prąd „all inclusive” albo elastyczne taryfy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Pałac Prezydencki domem biesiadnym? Pomysł na biznes pod słynnym żyrandolem
Opinie Ekonomiczne
Prof. Tryjanowski: Energetyka została zamknięta w plemiennych bańkach
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Upały dołują światowe PKB
Opinie Ekonomiczne
Michał Hetmański, Kamil Laskowski: Hutnictwo to wyjątek od piastowskiej doktryny Tuska