Kto zawiadomi Polaków o ataku z powietrza? Rząd planuje zmiany

System alarmowania o ataku z powietrza ma stworzyć Ministerstwo Obrony Narodowej.

Publikacja: 22.05.2023 03:00

RCB powstało w 2007 r. Nie tylko wysyła SMS-y z alertami, ale też zajmuje się edukacją dla bezpiecze

RCB powstało w 2007 r. Nie tylko wysyła SMS-y z alertami, ale też zajmuje się edukacją dla bezpieczeństwa MSWiA chce też zmienić system alarmowania cywilów o zagrożeniach.

Foto: east news

Takie rozwiązanie znalazło się w projekcie ustawy o ochronie ludności oraz stanie klęski żywiołowej, do którego dotarła „Rzeczpospolita”. Został on przyjęty kilka dni temu przez Stały Komitet Rady Ministrów.

MSWiA chce zwiększyć swoje wpływy. Projekt zakłada likwidację Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które teraz podlega premierowi. Jednocześnie dzieli realizowane przez ten urząd zadania na kilka instytucji. Zakłada utworzenie przy szefie MSWiA całodobowej służby dyżurnej państwa. Z projektu wynika, że przejmie nadzór nad organizacją i funkcjonowaniem Krajowego Systemu Ostrzegania i Alarmowania. Minister spraw wewnętrznych i administracji (dziś Mariusz Kamiński) będzie decydował o treści alertu.

Kto powiadomi

Zadania dotyczące obsługi zespołu do spraw incydentów krytycznych mają być przesunięte do Ministerstwa Cyfryzacji. Z kolei MON we współpracy z MSWiA ma zapewnić funkcjonowanie systemu ostrzegania i alarmowania ludności o uderzeniach z powietrza. Plany ochrony infrastruktury krytycznej będą zatwierdzali poszczególni ministrowie.

Czytaj więcej

Rzecznik rządu: Dymisja ministra Błaszczaka po aferze z rakietą? Nie, nie będzie

RCB powstało w 2007 r. Nie tylko wysyła SMS-y z alertami, ale też zajmuje się edukacją dla bezpieczeństwa, analizuje kierunki dezinformacji rosyjskiej, koordynuje działania na rzecz wzmocnienia odporności państwa. „Obecnie funkcjonujące Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nie spełnia pokładanych w tym zakresie oczekiwań, a przyjęta formuła działania sprawdza się wyłącznie w bardzo ograniczonym zakresie, tym samym nie dając pożądanych rezultatów w sytuacji wymagającej zarządzania kryzysowego” – czytamy w uzasadnieniu do projektu.

MSWiA chce też zmienić system alarmowania cywilów o zagrożeniach. Zakłada wprowadzenie tzw. opcji z nadawaniem komórkowym, czyli cell broadcast usługę polegającą na rozsyłaniu informacji przypominających SMS-y do abonentów sieci znajdujących się w zasięgu jednej stacji bazowej BTS. Takie rozwiązanie funkcjonuje w Izraelu, USA, Holandii, Hiszpanii, Francji, Chorwacji, Niemczech.

Czytaj więcej

Poradnik Rządowego Centrum Bezpieczeństwa: Jak przygotować się do wojny

Zdaniem ekspertów „odbieranie komunikatów nie wymaga instalacji, konfiguracji ani umiejętności obsługiwania aplikacji mobilnych”. Powiadomieniami zostaną objęte także osoby, które tymczasowo znajdują się na terenie Polski. „Komunikaty w technologii cell broadcast są efektywnie dostarczane również w przypadku dużego punktowego obciążenia sieci (podczas np. imprez masowych albo zgromadzeń publicznych) oraz w sytuacji, gdy użytkownik dysponuje słabym zasięgiem sieci mobilnej albo wykorzystał swój pakiet transferu danych” – czytamy w dokumentach przygotowanych przez MSWiA.

Jak trafi ostrzeżenie

Eksperci dodają, że komunikacja w tej technologii działa w modelu one-to-many. „Wiadomość jest emitowana przez wskazane stacje bazowe w sieci ruchomej, a nie wysyłana do wskazanych urządzeń końcowych. Dzięki temu, wiadomość może być wysłana w kilka sekund do nieograniczonej liczby urządzeń w określonym obszarze. Wyłącznym warunkiem jest znajdowanie się w zasięgu danej stacji bazowej, rozumiane jako korzystanie z niej”. Z projektu ustawy wynika, że MSWiA chce nałożyć na operatorów sieci telekomunikacyjnych obowiązek dystrybucji komunikatów w technologii cell broadcast. Zakłada wręcz możliwość nałożenia przez prezesa UKE kary w wysokości do 1 proc. przychodu, „w przypadku niewywiązywania się operatora ruchomej publicznej sieci telekomunikacyjnej z obowiązku dystrybucji ostrzeżeń publicznych”. Nowy system zostanie wprowadzony rok po wejściu w życie ustawy, tyle zajmie jego wdrożenie.

Ustawa o ochronie ludności zakłada, że obrona cywilna w zasadzie zostanie zlikwidowana, a w czasie wojny tym zadaniem zajmie się straż pożarna wzmocniona o zespoły ratownictwa medycznego oraz nieokreślone formacje OC.

MSWiA pracuje nad ustawą niemal od początku rządów PiS. Prace są opóźnione. Z zapowiedzi polityków PiS wynikało, że ustawa ta powinna wejść w życie wraz z ustawą o obronie ojczyzny. Ta druga działa już od wiosny 2022 r.

Najbardziej korzystne w tym projekcie jest utworzenie funduszu ochrony ludności m.in. na budowę schronów. Na ten cel zostanie przeznaczone 1,1 proc. PKB, czyli rocznie ok. 3–4 mld zł.

Takie rozwiązanie znalazło się w projekcie ustawy o ochronie ludności oraz stanie klęski żywiołowej, do którego dotarła „Rzeczpospolita”. Został on przyjęty kilka dni temu przez Stały Komitet Rady Ministrów.

MSWiA chce zwiększyć swoje wpływy. Projekt zakłada likwidację Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które teraz podlega premierowi. Jednocześnie dzieli realizowane przez ten urząd zadania na kilka instytucji. Zakłada utworzenie przy szefie MSWiA całodobowej służby dyżurnej państwa. Z projektu wynika, że przejmie nadzór nad organizacją i funkcjonowaniem Krajowego Systemu Ostrzegania i Alarmowania. Minister spraw wewnętrznych i administracji (dziś Mariusz Kamiński) będzie decydował o treści alertu.

Pozostało 84% artykułu
0 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Franciszek zdecydował co dalej z abp. Markiem Jędraszewskim
Kraj
Leszek Miller: Sprawa Romanowskiego? Mogło dojść do prawniczego sabotażu
Kraj
Lawina wniosków o uchylenie immunitetów posłów PiS. W tle miesięcznice i sporny wieniec
Kraj
Pięć osób w szpitalu. W Lublinie autobus wjechał w przystanek
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Kraj
Joanna Ćwiek-Świdecka: Prezydent deklaruje weto w sprawie aborcji, koalicja szuka planu B