Szwedzkie media wciąż sporo miejsca poświęcają kradzieży napisu „Arbeit macht frei” z byłego obozu Auschwitz-Birkenau. Wcześniej poinformowały, że zamieszany w sprawę obywatel Szwecji to 34-letni były neonazista Anders Högström.
Według sobotniego wydania popołudniówki „Aftonbladet” miał on planować kradzież w domu 58-letniego Larsa Görana Wahlströma, byłego wieloletniego członka ruchu nazistowskiego, milionera. Jest on też opiekunem prawnym Högströma, który w 2007 r. był sądzony za paserstwo i używanie środków dopingowych. Został nim w 2009 r. na jego prośbę decyzją sądu rejonowego (opiekun prawny jest wyznaczany, by chronić interesy prawne lub ekonomiczne innej osoby).
Högström mieszka u niego, by kurator – jak sam mówi – mógł go „pilnować”. Według „Aftonbladet” Wahlström pomaga Högströmowi finansowo od lat 90. Ten nazywa go „tatą”.
Jak pisze gazeta, plany kradzieży napisu miały się zrodzić w grudniu 2009 r. w jednym z domów Wahlströma na archipelagu sztokholmskim. Tam Högström i 40-letni Polak pracowali razem przy przeprowadzce i transporcie mebli. Według Wahlströma mężczyźni narzekali przy wódce najpierw na pracę, a potem rozmowa zeszła na temat oświęcimskiego napisu.
W kradzież tablicy wmieszano też 29-letniego Polaka, który również pomagał w przeprowadzce. Podczas rozmowy padły słowa, że napis można by było ukraść i sprzedać. „Anders może powiedział, że chce mieć ten napis. Nie wiem. Potem wciągnął w coś tego biednego Polaka” – relacjonuje Wahlström. 29-latek jest jedną z osób aresztowanych w związku z kradzieżą. Milioner zatrudniał go do pracy w ogrodzie. Natomiast 40-latek ma zostać przesłuchany.