Natomiast dla młodego pokolenia Internet to zwyczajny kanał komunikacji. Na portalach społecznościowych mamy łatwy i szybki kontakt ze znajomymi. Ułatwia również podtrzymywanie tzw. słabych relacji, czyli kontaktów z osobami, które kiedyś gdzieś spotkaliśmy. W czasach przedinternetowych takie znajomości szybko umierały. Dziś przechodzą do sieci.
Czy to oznacza także, że zaczynamy żyć w Internecie?
Nie. O alienacji społecznej internautów mówiło się w połowie lat 90., kiedy Internet nie był jeszcze zbyt powszechny i mało kto miał do niego dostęp. Oczywiście w początkach rozwoju sieci mieliśmy do czynienia z wirtualnymi społecznościami. To był specyficzny czas, kiedy Internet nie był jeszcze tak powszechny i ludzie komunikowali się z tymi, których można było w sieci spotkać. Własnych znajomych raczej tam nie było. Dziś jest inaczej – większość osób komunikuje się z tymi, których znają z realnego życia.
Badania pokazują, że użytkownicy Internetu mają dużo więcej znajomych niż ci, którzy z niego nie korzystają. Częściej też uczestniczą w życiu społecznym i towarzyskim i znacznie lepiej utrzymują kontakty pozainternetowe. Odsetek użytkowników, którzy w okresie miesiąca byli na spotkaniu towarzyskim, w kinie, teatrze czy na koncercie, jest zdecydowanie wyższy niż wśród tych, którzy nie korzystają. Pokazują to także statystyki: największy przyrost osób, które zaczęły intensywnie uczestniczyć w życiu towarzyskim, jest wśród tych, którzy zaczęli korzystać z Internetu o 8 pkt. proc. Natomiast aktywność towarzyska spadła i to aż o 7,5 pkt. proc. – wśród tych osób, które przestały korzystać z Internetu.
Poza tym osoby, które korzystają są bardziej aktywne społecznie, częściej działają w organizacjach pozarządowych, więcej robią na rzecz lokalnych społeczności.
Ostatnio media żyją sprawą „matek I kwartału" – czyli kobiet, które nie załapią się na wydłużony urlop rodzicielski. Ale to tylko jedna z licznych akcji społecznych, które pojawiają się w Internecie. Skąd taki wysyp tego typu inicjatyw?