Prezydent polityki wschodniej

To, czego Lech Kaczyński nie chciał czy nie potrafił osiągnąć w relacjach z partnerami zachodnioeuropejskimi, udaje mu się doskonale w polityce wschodniej – pisze europoseł Paweł Piskorski

Aktualizacja: 09.06.2008 08:07 Publikacja: 09.06.2008 03:10

Lech Kaczyński ma doskonałe kontakty z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką

Lech Kaczyński ma doskonałe kontakty z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Mijający właśnie półmetek kadencji Lecha Kaczyńskiego jest dobrą okazją do oceny jego prezydentury. Z pewnością gros zainteresowania skupi się na polityce wewnętrznej realizowanej przez prezydenta, szczególnie w warunkach trudnej i burzliwej kohabitacji. Jednak to nie polityka wewnętrzna, a zagraniczna jest przecież domeną prezydenta Rzeczypospolitej. Tak było za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, tak jest i teraz, choć zarówno forma, jak i treść tej polityki mocno się od siebie różną.

W sposób najbardziej jaskrawy widać to w polityce europejskiej. Aleksander Kwaśniewski czuł się na europejskich salonach jak ryba w wodzie. Lech Kaczyński jest tu jego absolutnym przeciwieństwem. Nieznający języków i nienawiązujący tak łatwego – jak Kwaśniewski – kontaktu z przywódcami europejskich państw prezydent czuje się na unijnych spotkaniach obco i nieswojo. Nie był w stanie nawiązać bliskich relacji z większością unijnych przywódców, co w prowadzeniu polityki zagranicznej nie jest bez znaczenia.

Pół biedy, gdyby jedynym problemem były lingwistyczno-charakterologiczne głowy państwa. Problem jest niestety głębszy i poważniejszy. Prezydent Lech Kaczyński jest skrajnie nieufny wobec Unii Europejskiej, nie rozumie mechanizmów jej funkcjonowania i nie potrafi (nie chce?) się w niej poruszać. Politykę międzynarodową rozumuje archaicznie, jako grę o sumie zerowej, gdzie interesy jednego państwa realizowane są kosztem innych, w warunkach nieustannego konfliktu i walki o swoje.

Nie neguję oczywiście potrzeby walki o polski narodowy interes. Jednak Unia Europejska opiera się na solidarności i współdziałaniu państw członkowskich. To właśnie dzięki temu okazała się tak trwałym i znakomitym gwarantem pokoju oraz dobrobytu na naszym kontynencie. Polski prezydent nie rozumie, a może nawet nie akceptuje tego mechanizmu, dlatego w kontaktach z naszymi europejskimi partnerami posługuje się językiem i metodami raczej XIX niż XXI-wiecznej dyplomacji. Wprawia to Europę w nie lada zakłopotanie i konsternację.

Co ciekawe, prezydent Kaczyński ma jednak przebłyski proeuropejskiej postawy. Mimo olbrzymiej presji zarówno ze strony własnego obozu politycznego, jak i opozycyjnej wówczas Platformy, prezydent nie upierał się wbrew realiom i rozsądkowi przy tzw. systemie pierwiastkowym, dzięki czemu szczyt unijnych przywódców w czerwcu 2007 roku zakończył się uzgodnieniem treści traktatu lizbońskiego.

Z całą pewnością prowadzenia polityki w ramach Unii Europejskiej nie ułatwia antyniemiecka fobia braci Kaczyńskich, z którą nawet nie próbują się kryć. Zarówno prezydent, jak i PiS zrobili wiele, aby zaprzepaścić dorobek polsko-niemieckiego pojednania i współpracy, która choć nie bez przeszkód, to jednak budowała polsko-niemieckie partnerstwo. Powrót do retoryki wojennej i do historycznych resentymentów jest dowodem skrajnej nieodpowiedzialności, która obliczona na pozyskanie kilku punktów w sondażach rujnuje wysiłki na rzecz ścisłego partnerstwa między Polską a Niemcami.

Słowem, na czele jednego z najważniejszych państw Unii stoi prezydent, którego politykę względem UE cechuje mieszanina nieufności, kompleksów i fobii. Dlatego europejskiej polityki Lecha Kaczyńskiego nie sposób ocenić inaczej niż zdecydowanie negatywnie.

Stosunki polsko-rosyjskie to najbardziej chyba nabrzmiały problem naszej dyplomacji. Kolejnym rządom i prezydentom nie udało się doprowadzić do nawiązania dialogu. To sprawa niesłychanie skomplikowana i delikatna, bo – nie ma co ukrywać – mamy do czynienia z partnerem trudnym, którego postępowanie do dialogu nie skłania. Ale nie widać też, by prezydent Kaczyński miał pomysł czy chęć, aby te stosunki wydobyć z wieloletniego kryzysu.

Polityka zagraniczna w wykonaniu Lecha Kaczyńskiego ma jednak drugie – zgoła inne oblicze. To oblicze człowieka rozumiejącego geostrategiczne interesy Polski, który wkłada wiele wysiłku w to, aby przekonać do swoich racji zachodnich partnerów.

Niewątpliwie do sukcesów prezydenta należy zaliczyć rozsądną politykę wobec USA. Lech Kaczyński rozumie, że Stany Zjednoczone są dla Polski strategicznym partnerem i nie uzależnia relacji z Ameryką od drugorzędnych detali. Dzięki jednoznacznie proamerykańskiej postawie, głowa państwa polskiego może liczyć na poparcie prezydenta Busha w realizacji innych kluczowych z naszego punktu widzenia interesów, przede wszystkim tych leżących na Wschodzie.

Prezydent nie odpuszcza walki o Ukrainę i Gruzję, mimo niezadowolenia Moskwy

Polityka wschodnia stała się już niemal znakiem firmowym prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Jako jeden z niewielu światowych przywódców polski prezydent zdaje się rozumieć kluczowe znaczenie poszerzania sfery wolności i demokracji w Europie Wschodniej i na Kaukazie.

To, czego nie chciał czy nie potrafił osiągnąć w relacjach z partnerami zachodnioeuropejskimi, udaje mu się doskonale w polityce wschodniej. Dzięki bardzo dobrym i osobistym kontaktom z prezydentem Ukrainy i Gruzji, to Lech Kaczyński stał się najważniejszym i najskuteczniejszym rzecznikiem interesów tych państw na forum Unii Europejskiej i NATO. Widać, jak dużą wagę przywiązuje do ich suwerenności i integralności terytorialnej. Prezydent nie odpuszcza walki o Ukrainę i Gruzję, mimo wyraźnych głosów niezadowolenia płynących z Moskwy. Przeciwnie, ten sprzeciw wydaje się go mobilizować. To sprawa o absolutnie fundamentalnym znaczeniu dla Polski.

Trwałe przyciągnięcie Gruzji i Ukrainy do rodziny demokratycznych i wolnorynkowych państw europejskich, a w perspektywie także do NATO, leży przecież w najgłębszym polskim interesie. W przeciwieństwie do polityki w Unii Europejskiej, to za naszą wschodnią granicą toczy się gra o sumie zerowej. Ukraina i Gruzja odepchnięte przez struktury euroatlantyckie znajdą się w rosyjskiej strefie wpływów, co zarówno z polskiego, jak i europejskiego punktu widzenia jest wyjściem najgorszym z możliwych. Dzięki mądrej i konsekwentnej polityce wschodniej Lech Kaczyński stał się na Wschodzie politykiem rozpoznawanym i poważanym. Zjednuje to Polsce sympatię, która w przypadku Gruzji i Ukrainy przełożyła się już na strategiczne partnerstwo.

Obraz polityki wschodniej polskiego prezydenta byłby niepełny, gdyby nie wspomnieć o Litwie. Tu również udało mu się nawiązać doskonałe relacje z litewskim prezydentem, a konsekwentne budowanie polsko-litewskiego partnerstwa zaowocowało m.in. utworzeniem mostu energetycznego między oboma krajami, co znakomicie umacnia nasze bezpieczeństwo.

Niewątpliwą zasługą Lecha Kaczyńskiego są także ścisłe i bardzo dobre relacje Polski i Izraela. Widać, że do relacji z tym krajem przywiązuje on duże znaczenie. Wykazuje się przy tym dużym wyczuciem i dbałością o pielęgnowanie wspólnej historii i dorobku. Dzięki rozsądnej i konsekwentnej polityce nie tylko udaje się mu skutecznie przezwyciężać ciążące nad naszymi relacjami zaszłości, uprzedzenia i stereotypy, ale także nadać polsko-izraelskim stosunkom nową jakość.

Izraelczycy doceniają politykę polskiego prezydenta, dzięki czemu jest on niewątpliwie w Izraelu jednym z milej widzianych polityków. Wszystko to przeczy stereotypowi antysemickiej prawicy w Polsce i wyraźnie odróżnia prezydenta od jego partii prowadzącej flirt z ksenofobicznym środowiskiem ojca Rydzyka.

Polityka zagraniczna prowadzona przez Lecha Kaczyńskiego wymyka się zatem jednoznacznym ocenom. Z jednej strony – fiasko europejskiej polityki, z drugiej – sukcesy w budowaniu relacji z innymi kluczowymi dla nas partnerami. Ciężko o generalną ocenę. Nie sposób jednak odmówić prezydentowi ewidentnych zasług i sukcesów.

Piszę o tym jako polityk o zdecydowanie opozycyjnych w stosunku do niego poglądach, który nigdy nie krył się z bardzo krytycznymi wobec jego działań ocenami. Jednak każdemu, także Lechowi Kaczyńskiemu, należy się ocena uczciwa i wolna od uprzedzeń.

Z punktu widzenia mocnych i słabych stron polityki zagranicznej szczęśliwym okazał się dokonany przez prezydenta i rząd podział wpływów, przyznający wiodącą rolę rządowi w polityce w ramach Unii Europejskiej, a prezydentowi w ramach sojuszu północnoatlantyckiego. Wszystko to powoduje, że mimo ciągle widocznych niedociągnięć i braku koordynacji między rządem a prezydentem Polska prowadzi coraz lepszą i skuteczniejszą politykę zagraniczną. W efekcie znaczenie Polski w świecie rośnie. Także dzięki prezydentowi.

Autor, w latach 1999 – 2002 prezydent Warszawy, był działaczem KLD, Unii Wolności oraz Platformy Obywatelskiej, z której list został wybrany do Parlamentu Europejskiego. W 2006 r. został wykluczony z PO

Mijający właśnie półmetek kadencji Lecha Kaczyńskiego jest dobrą okazją do oceny jego prezydentury. Z pewnością gros zainteresowania skupi się na polityce wewnętrznej realizowanej przez prezydenta, szczególnie w warunkach trudnej i burzliwej kohabitacji. Jednak to nie polityka wewnętrzna, a zagraniczna jest przecież domeną prezydenta Rzeczypospolitej. Tak było za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, tak jest i teraz, choć zarówno forma, jak i treść tej polityki mocno się od siebie różną.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej