Kapitan Tadeusz Wrona był gościem Radia Zet. Odniósł się do wpisu Kaczyńskiej, która napisała na portalu społecznościowym: "Boeing awaryjnie wylądował- bez otwartego podwozia, na betonowym pasie. Na pokładzie było 230 pasażerów. Nikt nie doznał obrażeń. Samolot jest w całości. Dnia 10 kwietnia 2010 roku TU-154M obniżywszy się znacznie poniżej 100m po zderzeniu z błotnistym podłożem miał się rozpaść na drobne kawałki. Proszę o komentarze".

Według niego obu sytuacji nie da się porównywać. Tłumaczył, że on miał świadomość tego co się dzieje, a sam manewr był bardzo precyzyjny. - Piloci Tu-154, kiedy zobaczyli ziemię, starali się umknąć i uniknąć zderzenia. Mieli większą prędkość i przypadek sprawił, że w trakcie tego manewru uniknięcia kontaktu z ziemią uderzyli skrzydłem w grubsze drzewo, co spowodowało, że odpadła im końcówka skrzydła. Tak nierówne siły na całym skrzydle i na tym skróconym spowodowały, że nie mieli szans dalszej kontroli, on się przechylił. Z tej oceny wyszło, że jeszcze w powietrzu wykonał pół beczki. Byli bez możliwości kontroli, skuteczność sterów była za słaba - przekonywał Wrona.

Wpis jest niedostępny z poziomu profilu Kaczyńskiej. Jednak wbrew naszym wcześniejszym informacjom nie został usunięty.