Radni z gminy Kotuń (Łódzkie) chcą zamknąć podstawówkę we wsi Koszewnica. Jak tłumaczą, muszą do niej dokładać rocznie blisko 400 tys. zł , a samorządu już na to nie stać. Teraz w gminie odbędzie się referendum. O tym, czy szkołę zamykać – zadecydują mieszkańcy.
W podobnej sytuacji jest ok. 2,5 tys. dyrektorów szkół i placówek oświatowych. W tym roku rekordowo dużo szkół może zostać zamkniętych.
Mocno zostanie okrojona też sieć szkół podstawowych. W Małopolskim stanowią one nawet ponad połowę placówek przeznaczonych do likwidacji. Kuratorium w Krakowie informuje, że z pośród 94 szkół przewidzianych do likwidacji 51 to właśnie podstawówki.
Na Podkarpaciu spośród 66 szkół dla młodzieży przeznaczonych do likwidacji 20 to szkoły podstawowe, kolejne 20 to ich filie. Dlaczego to one są najczęściej likwidowane? – To ten typ szkół jako pierwszy odczuwa kumulację efektu niżu demograficznego. Kolejne roczniki uczniów wchodzących do szkół są coraz mniej liczne i okazuje się, że tych szkół po prostu nie opłaca się prowadzić – wyjaśnia Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz i wiceszef Związku Gmin Wiejskich.
Hanna Pieczara, dyrektorka koszewnickiej podstawówki przekonuje, że jeżeli szkoła zostanie zlikwidowana, dzieci z czterech okolicznych wsi będą musiały dojeżdżać do szkoły 6 km. – To oznacza, że sześciolatki będą musiały wstawać o godzinie szóstej rano, by zdążyć na autobus, który dowiezie je do szkoły – mówi Pieczara. Dodaje, że likwidacja placówki oznacza także usunięcie jedynego ośrodka kultury w okolicy. Jak próbować to zmienić? Olszewski podpowiada, że warto się zastanowić nad rozwiązaniem, które wsparłoby gminy wiejskie i małomiasteczkowe.