Jak informuje Polskie Radio, śledztwo zostało wszczęte 9 maja i jest prowadzone w sprawie "używania środków pieniężnych pochodzących z korzyści związanych z popełnieniem czynu zabronionego, wykorzystanych do realizacji i rozpowszechniania za pośrednictwem portalu Facebook spotów reklamowych powiązanych z kampanią wyborczą prowadzoną na terenie Polski w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej", czyli przestępstwa z art. 299 par. 1 Kodeksu karnego. Grozi za nie kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Czytaj więcej
Znane, praktykowane, obserwowane także przez nas są działania związane z operacjami pod fałszywą...
Prokuratura sprawdza dowody z ABW i NASK
Chodzi o fabularyzowane filmiki, w których dyskredytowani byli konkurenci Rafała Trzaskowskiego w I turze wyborów prezydenckich. Sztab Rafała Trzaskowskiego zdecydowanie się od nich odciął.
Dziennikarze Wirtualnej Polski zidentyfikowali osoby stojące za publikacją sporów. Mieli to być pracownik i wolontariusze fundacji Akcja Demokracja. Zarząd fundacji przyznał, że jej pracownik pomagał zagranicznemu partnerowi organizacji w "znalezieniu chętnych do wzięcia udziału w nagraniach". Firma, o której mowa, to Estratos Digital GmbH z siedzibą w Wiedniu, świadcząca dla fundacji usługi technologiczne oraz konsultacje w zakresie komunikacji. Należy ona do dwóch obywateli Węgier.
Rzecznik PK poinformował, że postępowanie prowadzi Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie. W maju wpłynęły do niego materiały z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczące politycznych filmów reklamowych publikowanych na Facebooku. Źródło ich finansowania było niejasne. Prokuratura wszczęła śledztwo po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego i uzupełnieniu materiałów ABW o dane z Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej.