Jak informuje Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury właśnie zakończono śledztwo w sprawie obrotu środkami odurzającymi na terenie domów studenckich warszawskich uczelni. Trwało ono 1,5 roku. Wszczęto je po tym, gdy 15 marca 2012 r. w jednym z akademików Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie zatrzymano 20-letniego mężczyznę zajmującego się handlem marihuaną. W jego pokoju policja znalazła 68 gramów marihuany, wagę elektroniczną i foliowe woreczki z zapięciami strunowymi.

Potem zatrzymano kolejne osoby. W sumie policjanci dotarli do 13 dilerów z akademików, w tym 10 studentów stołecznych uczelni w wieku od 19 do 33 lat. Sprzedawali oni marihuanę w okresie od drugiej połowy 2011 r. do marca 2012 r.. Rozprowadzali marihuanę wśród m.in. studentów i mieszkańców warszawskich domów studenckich m.in. w „Babilonie", „Riwierze", „Muchomorku" czy „Żwirku". Z ustaleń prokuratury wynika, że sprzedali oni co najmniej kilka kilogramów narkotyków.

Porcja narkotyku kosztowała u nich od 20 do 30 zł.- Zależała od ilości nabywanej marihuany – mówi prok. Ślepokura. U dilerów oprócz marihuany policja zabezpieczyła m.in. młynki służące do mielenia suszu roślinnego, bibułki i woreczki z zapięciami strunowymi oraz wagi elektroniczne - Cała grupa odpowie za popełnienie szeregu przestępstw przewidzianych ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii. Związanych z handlem, posiadania i użyczania narkotyków – mówi prok. Ślepokura.

Do aresztu trafiło sześciu dilerów, ale już wyszli na wolność. Wszyscy będą odpowiadać z wolnej stopy. Wobec kilku dilerów wciąż jest stosowany dozór policyjny, niektórzy mają zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe.

Dwóch oskarżonych teraz mężczyzn złożyło wniosek o skazanie ich bez przeprowadzenia rozprawy i wymierzenie im kary uprzednio uzgodnionej z prokuratorem. Chcą dla siebie kar w zawieszeniu. Pozostałym grozi do 10 lat więzienia.