Strzelający długopis i zemsta

Po 17 latach bezkarności Krystyna M. stanęła przed sądem za zlecenie zabójstwa męża. W tej sprawie ?nic nie było zwyczajne.

Publikacja: 25.04.2014 21:10

Kupiony na bazarze strzelający długopis był niewygodny w użyciu. To zapewne ocaliło życie mężowi Kry

Kupiony na bazarze strzelający długopis był niewygodny w użyciu. To zapewne ocaliło życie mężowi Krystyny (na zdjęciu podobna broń zarekwirowana w innej sprawie)

Foto: PAP, Lech Muszyński Lech Muszyński

Strzelający długopis niczym ze szpiegowskich powieści stał się narzędziem zbrodni, za pomocą którego wynajęci zabójcy chcieli pozbawić życia Dariusza M. Zleciła im to jego żona. W ten sposób chciała się zemścić na niewiernym i mającym znęcać się nad nią małżonku.

Sprawcy dopiero po 17 latach od tragicznych wydarzeń stanęli przed sądem. Sprawiedliwość nigdy by ich nie dosięgła, gdyby nie ich dawny kolega z podwórka, który w nadziei na skrócenie odsiadki zaczął sypać. Tak śledczy rozwiązali zagadkę zbrodni.

Szukała „ruskich"

Kamienicę w Warszawie, w której w latach 90. mieszkało małżeństwo Krystyny i Dariusza M., widać z okien prokuratury.

Wtedy, w 1996 r., oboje byli po trzydziestce. Poznali się kilka lat wcześniej, gdy pierwszy mąż kobiety popełnił samobójstwo. Pobrali się, doczekali syna, którego wychowywała niepracująca Krystyna. Dariusz utrzymywał dom, pracując jako  cukiernik.

Z czasem relacje między małżonkami się pogorszyły. Dariusz zaglądał do kieliszka, miał się znęcać nad żoną.

Był marzec 1996 r., kiedy w mieszkaniu rodziny M. rozegrały się drastyczne sceny. W biały dzień trzej napastnicy wtargnęli do środka, Krystynę obezwładnili, a jej męża, który odsypiał nocną zmianę, postrzelili w głowę. Z mieszkania zabrali biżuterię i pieniądze.

Kilkuletni synek małżonków bawił się na podwórku.

Wezwanej na miejsce policji Krystyna przedstawiła przekonującą wersję napadu na tle rabunkowym. Pokazywała ślady po uderzeniach i splądrowane mieszkanie.

Śledczy mieli jednak wątpliwości, czy istotnie to był napad. Sprawcy ukradli mało wartościowe rzeczy i strzelali do gospodarza, choć spał. Było coś jeszcze. – Sąsiedzi mówili policjantom, że Krystyna jakiś czas wcześniej rozpytywała ich, czy nie znają „jakichś ruskich", którzy daliby nauczkę jej mężowi – opowiada jeden z funkcjonariuszy.

Osobliwa była też broń: strzelający długopis.

Krystyna M. została zatrzymana, jednak z braku dowodów szybko ją zwolniono.

Cudem ocalały Dariusz M. na długo trafił do szpitala. Część pocisku utkwiła mu w głowie, lekarzom udało się wyjąć tylko fragment.

M. stracił pracę, a był przecież jedynym żywicielem rodziny. Kiedy wrócił do domu, zaczęły się awantury i nasiliły sprawy o znęcanie nad żoną. Ostatecznie małżonkowie się rozwiedli.

Nieoczekiwany zwrot

Sprawa tajemniczego napadu została umorzona, bo nie wykryto  sprawców. Prawdopodobnie pozostaliby bezkarni, gdyby nie świadek, który pojawił się całkiem niespodziewanie.

Po mniej więcej 15 latach od napaści do prokuratury odezwał się pewien mężczyzna odsiadujący karę za kradzież. – Twierdził, że jego koledzy z podwórka na zlecenie ciotki jednego z nich mieli zabić jej męża. Z jego relacji wynikało, że ciotka sama wpuściła napastników – mówi „Rz" Małgorzata Turlewicz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa i oskarżyła sprawców.

Nowy świadek twierdził, że wszystko działo się w kamienicy przy ul. Puławskiej w Warszawie, a napastnicy mieli dostać od zleceniodawczyni pieniądze. Opowieść brzmiała wiarygodnie. Śledczy uznali, że świadek sam by tak dziwacznej zbrodni nie wymyślił.

Liczący na skrócenie wyroku mężczyzna naciskał na śledczych, by sprawdzili jego informacje. Ci nie wiedzieli jeszcze wtedy, że chodzi o napad na Dariusza M. Tamta sprawa najpierw była w jednej prokuraturze rejonowej, potem w innej, więc nie było łatwo dopasować zeznania świadka do konkretnego śledztwa.

Tysiąc złotych za męża

W końcu się to udało, a śledztwo o usiłowanie zabójstwa przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

W maju 2012 r. Krystyna M., jej bratanek Adam C. i jego kolega Wirgiliusz L. zostali zatrzymani.  – M. została oskarżona o zlecenie zabójstwa męża. Dwaj pozostali o usiłowanie dokonania zabójstwa, wspólnie i w porozumieniu – mówi prok. Turlewicz.

Upiekło się najmłodszemu, Marcinowi M., który też był w mieszkaniu podczas napadu. Wyjechał z kraju, ale nie szukano go, bo teraz już nie można go było pociągnąć do odpowiedzialności karnej. W 1996 r. nie miał jeszcze skończonych 16 lat. Gdyby wtedy go ujęto,  stanąłby przed sądem dla nieletnich.

Krystyna w śledztwie i na procesie nie przyznała się do winy. Przekonywała, że byli z Dariuszem dobrym małżeństwem, a w domu nie było konfliktów.

Rozmowni byli za to Adam i Wirgiliusz. Gdy dotarło do nich, jak ciężkie są zarzuty, zaczęli wzajemnie obarczać się winą. Na podstawie ich wyjaśnień śledczy ustalili motyw i przebieg wydarzeń.

–  Krystyna M. zleciła zabójstwo, ponieważ, w jej przekonaniu, mąż się nad nią znęcał, a kilka miesięcy wcześniej miał romans – mówi prok. Turlewicz.

Który z nastolatków strzelił – nie wiadomo.

Adam twierdził, że chcieli pomóc ciotce, która go prosiła o pomoc. Początkowo obmyślili, by Dariusza oblać kwasem i tak dać mu nauczkę. Potem zgodzili się go zabić.

W 1996 r. Adam miał 16 lat. Skrzyknął kolegów z podwórka – o rok starszego Wirgiliusza i niespełna 16-letniego Marcina. Za pieniądze od ciotki kupił broń. Za zlecenie mieli dostać tysiąc złotych.

Zapłata była niewielka, ale ciotka nie pracowała i więcej zaoferować nie mogła.

Adam na działającym wtedy jeszcze bazarze Różyckiego kupił strzelający długopis. W dniu napadu M. miała wysłać syna na podwórko, a nastolatków wpuścić do mieszkania, otwierając kratę przy wejściu. Mieli zastrzelić Dariusza M. podczas snu, ale – jak już wiemy – tylko go ranili. – Postrzelili go w skroń – mówi prok. Turlewicz.

Mężczyzna zawdzięcza życie prawdopodobnie temu, z jak dziwnej broni próbowano go zabić. Pistolet-długopis, samoróbka, był na ostre naboje, ale nie miał magazynka i każdy nabój trzeba było oddzielnie ładować.

– Napastnicy strzelili raz, a że strzał nie był śmiertelny i M. próbował  krzyczeć, wystraszeni uciekli. Gdyby broń była inna i miała pełny magazynek, może strzelaliby do skutku – mówi nam jeden ze śledczych.

Narzędzie zbrodni chłopcy wyrzucili do Wisły.

Syn jej nigdy nie odwiedził

Sąd Okręgowy w Warszawie niedawno skazał Krystynę M. na 13 lat więzienia, Adama na dziesięć lat, a Wirgiliusza – na osiem. Wykonawcy uniknęli najwyższego wymiaru kary, bo sąd uznał, że w chwili popełnienia zabójstwa byli małoletni. Wyrok jest nieprawomocny.

Wirgiliusz złożył apelację, twierdzi, że mieli tylko postraszyć ofiarę. Prokuratura chce surowszej kary dla Krystyny.

Kobieta nigdy się nie przyznała do zlecenia zabójstwa. Konsekwentnie twierdzi, że to był rabunek.

Byli małżonkowie są fatalnego zdrowia. Dariusz M. jest na rencie, niezdolny do samodzielnego życia. Ma luki w pamięci, nie pamięta dnia napadu. 54-letnia dziś Krystyna cierpi m.in. na depresję. Dorosły już syn ani razu nie odwiedził jej w areszcie.

Co przez kilkanaście lat robili  uczestnicy napadu? Wirgiliusz handlował narkotykami, Adam jest od nich uzależniony – obaj mają więc też inne problemy z prawem.

Świadek, dzięki któremu wykryto zagadkę, z więzienia wcześniej nie wyszedł. Prokuratura w pismach do sądu penitencjarnego podkreślała jego pozytywną rolę w sprawie, ale sąd nie skrócił mu wyroku.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że gdyby w 1996 r. śledczy się przyłożyli i dokładnie przepytali rodziny i otoczenie pokrzywdzonego i jego żony, znaleźliby klucz do sprawy i nie trzeba byłoby  liczyć na świadka, któremu nagle rozwiązał się język. Zwłaszcza że skoro nic na tym nie zyskał, może nie mieć naśladowców.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo