Historia ataku hakerów na Sony rozwija się. Była arcyciekawa, jest fascynująca. Okazuje się, że hakerzy zdobyli klucze głównego administratora sieci w amerykańskim Sony, a to oznacza, że mieli dostęp dosłownie do wszystkiego. Być może dlatego koncern ugiął się i zrezygnował z dystrybucji komedii o Kim Dzong Unie - być może hakerzy grozili ujawnieniem wszystkich handlowych tajemnic firmy.
O tym, że ujawnienie nawet jednego niewinnego dokumentu może oznaczać katastrofę dla firmy. "Wall Street Journal" opowiada dziś o Richardzie Eliasie, który w 2012 r. był prawnikiem w Departamencie Sprawiedliwości USA. Bawiąc swego małego synka Elias przeglądał jedną ręką dokumenty wysłane w wielkich pudłach przez bank JP Morgan. Jeden z dokumentów zwrócił uwagę Eliasa - i ten moment kosztował trzy największe banki inwestycyjne w USA stratę 37 mld dolarów.
Żadnych tajemnic nie ujawnił wczoraj prezydent Władimir Putin. Z jego 190-minutowej konferencji prasowej nie dowiedzieliśmy się nic nowego, no może poza tym, że prezydent jest zakochany. W trakcie konferencji prasowej Audi poinformowało, że z powodu lecącego kursu rubla wstrzymuje sprzedaż aut w Rosji, a po Audi przyszła kolej na IKEA. I to już jest cios nie w rosyjskich bogaczy, lecz w klasę średnią.
Na koniec informacja z "Rzeczpospolitej". Wstrząsająca. Okazuje się bowiem, że Polska jest nadzwyczaj bogatym krajem i mamy na to dowód - stać nas na to, by wypłacać emerytury młodym ludziom. Cała dyskusja o podniesieniu wieku emerytalnego nie ma sensu, bo u nas przechodzi się na emerytury w dużo niższym wieku.
W Polsce jest 3,3 tys. emerytów, którzy nie ukończyli jeszcze 40. roku życia. Nie rencistów. Emerytów. May też 161 tys. emerytów, którzy nie skończyli 54. roku życia. Tak, to są ludzie, którzy ciężko pracują - w górnictwie, policji, innych służbach mundurowych. Ale utrzymywanie przez państwo 50-letniego zdrowego człowieka to absurd. Ale kto bogatemu zabroni?