Jednak tym razem nie udało się jej zupełnie pominąć, pojawiła się kilkakrotnie w czasie debaty zazwyczaj jako tło czy źródło poważnych problemów społecznych jak np. bezrobocie, wynagrodzenia, emerytury czy emigracja młodych.
Podstawowa różnica w poglądach obu kandydatów dotyczy oceny tego, co Polska osiągnęła w gospodarce przez ostatnie 25 lat. Dla obecnego prezydenta (tak jak dla większości ekonomistów, nie tylko polskich) to był wielki sukces. Ćwierćwiecze stałego wzrostu gospodarczego jest zjawiskiem niespotykanym w skali globu. Andrzej Duda patrzy jednak na to inaczej. On naszą gospodarkę postrzega z perspektywy niezaspokojonych aspiracji i roszczeń dużej części naszego społeczeństwa, która albo zarabia mało albo w ogóle nie ma pracy. Dlatego kandydata PiS nie interesuje czy Polskę stać np. na przywrócenie niższego wieku emerytalnego. Dla niego jest ważne, że wielu się tego domaga, więc trzeba im to obiecać.