Rz: Otrzymał pan nagrodę specjalną „Przeglądu Wschodniego" 2010. Jest pan także pierwszym polskim grekokatolikiem, który otrzymał od papieża Jana Pawła II medal Pro Ecclesia et Pontifice za zaangażowanie na rzecz zbliżenia Kościołów greckokatolickiego i rzymskokatolickiego. Starał się pan o odrestaurowanie jednej z lubelskich cerkwi greckokatolickich.
Prof. Michał Łesiów: Ta cerkiew została zniszczona w 1945 roku. Wkrótce potem zapomniano, że w ogóle istniała. Dopiero papież Jan Paweł II wyciągnął tę sprawę na światło dzienne. Założono w lubelskim seminarium duchownym studium dla kleryków greckokatolickich. Ponad 20 lat wykładałem tam język cerkiewny i język ukraiński. Bo proszę sobie wyobrazić, że ci chłopcy rzadko wynosili z domu ten język. Może bali się nim mówić?
W trakcie odbierania nagrody powiedział pan, że cieszy się, iż językoznawcy łagodzą obyczaje. W jaki sposób?
Jesteśmy potrzebni historykom i politologom, by lepiej rozumieli znaczenie różnych wypowiedzi. To ułatwia dojście do zrozumienia po obu stronach: ukraińskiej i polskiej. Język to forma kultury, jeśli kogoś szanuję, to staram się nauczyć jego języka, aby móc poznać jego kulturę. A Ukraińcy lubią, jak się rozmawia z nimi w ich języku, nawet nieskładnie.
Dlatego starał się pan o utworzenie na UMCS w Lublinie kierunku ukrainistyka?