Celibat jest wielką wartością

Kiedy szedłem do seminarium, wiedziałem, na co się decyduję. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Celibat jest absolutnie dobrowolnym wyborem – przekonuje teolog ks. Andrzej Luter w rozmowie z Ewą K. Czaczkowską

Aktualizacja: 29.07.2008 22:07 Publikacja: 29.07.2008 17:51

Celibat jest wielką wartością

Foto: Rzeczpospolita, BS Bartek Sadowski

Przy okazji sprawy ks. Wieńczysława Ł., który według lekarzy miał ich nakłaniać do uśmiercenia nowo narodzonej córki, pojawiły się komentarze, że pierwotnym powodem tego, co się stało, jest celibat.

Te komentarze są niemądre. Sprawa ta – jak dotąd niewyjaśniona – nie ma nic wspólnego z celibatem. Odnoszę wrażenie, że dla niektórych antyklerykałów celibat jest źródłem wszelkiego zła. Amerykański jezuita James Gill, psychiatra, który zajmował się leczeniem i pomaganiem księżom wykorzystującym seksualnie dzieci, powiedział, że opinia o związku między celibatem a zaburzeniami seksualnymi księży jest niepoważna.

Ale nikt nie oskarża tego księdza o dewiacje seksualne, chodzi o to, że Kościół nie dopuszcza małżeństw osób duchownych. To znaczy, że ten konkretny ksiądz, gdyby żył w małżeństwie, nie bałby się ujawnić, iż ma córkę.

Czy ktoś, kto żyje w małżeństwie i zdradzi, czyli złamie przyrzeczenie wierności wypowiadane przy zawieraniu sakramentu małżeństwa, unieważnia sens tej przysięgi? Podobnie złamanie celibatu nie jest argumentem przeciwko niemu. Odkąd istnieje celibat, ktoś go łamał, łamie i, niestety, będzie łamał. Ale to jest – podkreślam – zdecydowana mniejszość, mały procent. Czasem kończy się to odejściem z kapłaństwa, co zawsze jest dramatem. Nie potępiam ani nie oceniam żadnego z eksksięży. Nie mam do tego prawa. Bóg jest od sprawiedliwego, czyli miłosiernego „wyrokowania”, mnie jest po prostu po ludzku przykro.

Innym też. Ale na świecie istnieją ruchy księży domagających się zniesienia celibatu.

Trzeba tym księżom przypomnieć, że celibat jest absolutnie dobrowolnym wyborem. Kiedy szedłem do seminarium, wiedziałem, na co się decyduję. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Z seminarium w każdej chwili można odejść, jeżeli się czuje, że to nie jest właściwa droga. Formacja trwa sześć lat i jest to wystarczająco długi okres, by rozeznać powołanie. Jeżeli jednak przyjmuję sakrament kapłaństwa i przysięgam dotrzymać celibatu, to na coś się decyduję. Znam jednak życie i wiem, że księża przechodzą kryzysy i załamania. To ludzkie.

A zatem księża mają problemy z dotrzymaniem celibatu?

Tylko obłudnik może twierdzić, że celibat nie jest rzeczą trudną. Ale jest też – przynajmniej dla mnie – tak ważną wartością w życiu kapłańskim, że nie wyobrażam sobie, bym mógł go naruszyć. Nie chcę uprawiać prywatnego pryncypializmu, ale na pewno każda zdrada rujnuje życie duchowe. Trudno się potem pozbierać.

Celibat nie jest dogmatem, ale dyscypliną kościelną. Wprowadzony został w XI wieku, chociaż na dobre utrwalił się od wprowadzenia seminariów duchownych, czyli po soborze trydenckim. Dlaczego ma taką wartość dla Kościoła?

Podstawowym argumentem za przeżywaniem kapłaństwa w celibacie jest przykład Jezusa. Są cztery główne wymiary celibatu. Pierwszy chrystocentryczny, czyli utożsamienie się z Chrystusem. Jan Paweł II w liście do kapłanów pisał, że „wielki dar celibatu dobrowolnie ofiarowanego Chrystusowi” jest drogą do budowania Kościoła i do osobistego uświęcenia kapłanów. Drugi wymiar celibatu ma charakter eklezjocentryczny, chodzi o miłość do Kościoła i związaną z tym dyspozycyjność. Trzeci – eschatologiczny, bo kapłan swoim życiem ma pokazywać ostateczny cel człowieka, czyli komunię z Bogiem. Czwarty wymiar określamy jako proroczy, tzn. pouczający i objaśniający czas, sens, naturę Kościoła, który tworzymy. Współczesny Kościół koncentruje się na argumentach „ponadczasowych”, nie odrzucając dawnych argumentów praktycznych. Jest tak, bo Kościół musi być wierny i Bogu, i człowiekowi.

Co dla księdza jest najważniejsze w przeżywaniu celibatu?

Nieżyjący kardynał Lustiger, który nie był przecież konserwatystą, w książce „Wybór Boga” pisał o radości celibatu jako o radości ojcostwa. Jeśli ksiądz zaakceptuje dystans i frustrację, jakie się wiążą z duchowym ojcostwem, otrzymuje płynącą z niego radość. Ta radość nie jest urojona; to ona sprawia, że to wszystko da się przeżyć. Kardynał pisał, że podstawowym momentem jego doświadczenia kapłańskiego był ten, kiedy zdał sobie sprawę, jak bardzo kocha ludzi, do których został posłany. Nawet jeżeli ci ludzie z czasem znikli z jego życia.

Niektórzy historycy Kościoła mówią, że u początków celibatu stały argumenty praktyczne, teologiczne przyszły później. Chodziło głównie o dyspozycyjność księży. Łatwiej jest przenosić ich z parafii do parafii, gdy nie mają rodziny, a majątków kościelnych nie trzeba dzielić między dzieci proboszcza.

Gamaliel, żydowski uczony w Prawie, powiedział przed Sanhedrynem: „Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć”. Celibat przetrwał wieki.

Ale prof. Józef Baniak, socjolog, twierdzi, że niemal połowa polskich księży, gdyby miała możliwość wyboru, chciałaby mieć rodzinę. Mówią oni, że mają powołanie i do kapłaństwa, i do małżeństwa.

Mam bliskich kolegów wśród księży z różnych pokoleń, także wśród młodych, których znam z racji wykładania w seminarium. Rozmawiamy również na temat celibatu i odnoszę wrażenie, że obraz wykreowany przez prof. Baniaka jest uproszczony. Kiedy statystyka wchodzi w sferę duchową, wątpię, żeby oddawała prawdę.

Statystyki na Zachodzie pokazują natomiast dramatyczny brak powołań kapłańskich. Przeciwnicy celibatu w nim widzą tego przyczynę.

U nas też widać ten trend, chociaż nie jest jeszcze źle. Powody spadku liczby powołań mają przede wszystkim charakter cywilizacyjny, wynikają z przemian kulturowych. Jedni upatrują ich w laicyzacji i sekularyzacji, inni w kryzysie rodziny. Nie należy jednak obrażać się na rzeczywistość, tylko się zastanowić, czy przekaz ewangeliczny Kościoła dociera do współczesnego świata. Celibat nie ma tu nic do rzeczy. Czy w Kościołach, w których nie ma celibatu, są masowe powołania? Wręcz odwrotnie.

Przeciwnicy celibatu mówią też, że dzisiaj, gdy tak wiele jest wolnych związków i wiele małżeństw się rozpada, znakiem sprzeciwu byłyby trwałe, wielodzietne rodziny duchownych. Być może chodzi im jednak o coś zupełnie innego: o to, by celibatariusze nie drażnili swoim sposobem życia w kulturze wolności seksualnej.

Celibat jest kwestionowany z różnych pozycji. Niektórzy mówią, że jest przeciw naturze i – dość obłudnie – współczują księżom, że „muszą” tak żyć. Inni dodają chyba najbardziej rozpowszechniony argument, że celibat powoduje wyobcowanie księdza z „prawdziwego życia”, tak jakby księża spadali z Księżyca. Irytują mnie takie argumenty. Księża to nie są ludzie „odrealnieni”. Wychowali się w takich samych rodzinach jak inni, zdarza się, że – w rozbitych. A doświadczenie konfesjonału, gdy jako spowiednicy bierzemy na swoje barki dramaty innych, rozszerza pole widzenia.

W jednej z gazet przeczytałam niedawno wypowiedź internauty: „Celibat to wynaturzenie. Przez ten zakaz księża wchodzą na drogę zła. Marian B.”. Co ksiądz sądzi o tego typu opiniach, których mnóstwo w sieci?

Ale w tej gazecie był jeszcze apel redakcji do czytelników: „Skomentuj to”. Trudno o lepszy przykład nietolerancji. Gdybym jako ksiądz napisał: „Homoseksualizm to wynaturzenie; przez tę dewiację ludzie wchodzą na drogę zła. Skomentuj to!”, okrzyknięto by mnie nietolerancyjnym, czarnosecinnym klechą. I słusznie by uczyniono. Tylko że ja bym nigdy tego nie napisał. Okazuje się jednak, że innym wolno niewybrednie atakować to, co dla mnie jest dobrowolnym wyborem. I wielką wartością. Dlatego proszę – dyskutujmy o celibacie, który nie jest dogmatem, ale nie w ten sposób.

Ks. Andrzej Luter jest teologiem, ekumenistą. Współpracuje z „Więzią” oraz Centrum Kultury i Dialogu

Przy okazji sprawy ks. Wieńczysława Ł., który według lekarzy miał ich nakłaniać do uśmiercenia nowo narodzonej córki, pojawiły się komentarze, że pierwotnym powodem tego, co się stało, jest celibat.

Te komentarze są niemądre. Sprawa ta – jak dotąd niewyjaśniona – nie ma nic wspólnego z celibatem. Odnoszę wrażenie, że dla niektórych antyklerykałów celibat jest źródłem wszelkiego zła. Amerykański jezuita James Gill, psychiatra, który zajmował się leczeniem i pomaganiem księżom wykorzystującym seksualnie dzieci, powiedział, że opinia o związku między celibatem a zaburzeniami seksualnymi księży jest niepoważna.

Pozostało 92% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kościół
Bp Artur Ważny: Nie mam w diecezji sosnowieckiej nic do ukrycia. Im szybciej wyjaśnimy skandale, tym lepiej
Kościół
Mazowieckie: Zwłoki znalezione w mieszkaniu księdza. Duchowny opuścił parafię
Kościół
Biskup Wojciech Osial: Nie chcemy wojny w sprawie religii
Kościół
Emerytura abp. Marka Jędraszewskiego. Czy polski Kościół czeka rewolucja?