Czy postawę młodych Polaków wobec religii można sprowadzić do popularnego sloganu: „Bóg – tak, Kościół – nie"? Z najnowszego numeru „Frondy" wynika, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Trzy czwarte młodych Polaków nadal deklaruje zaufanie do Kościoła jako instytucji. Większość nie zgadza się z jego nauczaniem w niektórych kwestiach, takich jak używanie środków antykoncepcyjnych czy współżycie przed ślubem. Jednak młodzież nie chce walczyć z Kościołem ani go reformować. Znaczącej wypowiedzi udziela dziennikarce „Frondy" studentka warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego: – Po prostu ja jestem tu, a Kościół tam, dwa światy.
Perspektywy dla polskiego Kościoła wydają się w takiej sytuacji fatalne, ale trudno na razie przewidzieć, jak sprawa się rozwinie. Przy znikomym odsetku zdeklarowanych antyklerykałów obojętną młodzież wciąż można przekonać do powrotu na łono Kościoła. – Po co palić za sobą wszystkie mosty? – mówi inna studentka UKSW, spytana o to, czy rozważała apostazję. – Przecież nie mówię, że nigdy nie wrócę.
Czy ta obojętność wynika z przekazywania przez rodziców religijności sprowadzającej się do kultywowania pustych rytuałów? Taka konstatacja wynika z anonimowego „Listu do syna". Jego autor zrozumiał po lekturze „Listu do ojca" Kafki, że fasadową religijność, którą wyniósł z domu, teraz przekazuje własnemu dziecku.
Następstwa postępującej laicyzacji społeczeństw Zachodu, które odrzucają przykazanie miłości bliźniego na rzecz samorealizacji jednostek, ukazuje na łamach kwartalnika prawosławny arcybiskup Hilarion Ałfiejew. Piętnuje przy tym wspólnoty protestanckie za odejście od tradycji i liberalizm, pozwalające na kapłaństwo kobiet i homoseksualistów. – To jest właśnie ta sól, która utraciła smak i przestała być słona – uważa abp Ałfiejew.