To zaś może skutecznie utrudnić uzyskanie jakiegokolwiek innego kredytu czy zakup na raty i to nawet przez kilka lat. Takie skutki ma wpis do jednego z rejestrów. Każdy, kto zaciąga kredyt czy pożyczkę albo ma kartę kredytową, może być wpisany do Biura Informacji Kredytowej.
W rejestrze tym przechowywane są dane o kredytobiorcach (zarówno solidnych, jak i nieregulujących zobowiązań w terminie, a nawet posiadających zaległości). Przy czym dane te przechowywane są nie tylko przez okres do wygaśnięcia zobowiązania, ale – w określonych sytuacjach – również dłużej.
Oprócz BIK, działają jeszcze biura informacji gospodarczej. Umowy z nimi podpisują m.in. operatorzy telekomunikacyjni, sieci telewizji satelitarnych lub kablowych, ubezpieczyciele, dostawcy gazu, elektryczności itp.
Aby informacja o długu trafiła do rejestru, musi wynosić on co najmniej 200 zł. Dodatkowo zaległość w spłacie musi wynieść minimum 60 dni. Poza tym zgłaszający taki niespłacony dług ma obowiązek poinformować o tym dłużnika i dopiero po upływie kolejnych 30 dni może przekazać informację do rejestru.
Wspomniane rejestry dłużników są niebezpieczne dla przeciętnego konsumenta. To dlatego, że nie ma on żadnego wpływu na zmianę lub modyfikację danych tam umieszczonych. Możliwość taką ma tylko ten, kto wpis zamieścił.