Reklama
Rozwiń
Reklama

Granica czujnie strzeżona, armia bez pogotowia

Straż Graniczna wzmocniła ochronę naszej granicy ?z Ukrainą. Pilnuje jej dziś 4200 funkcjonariuszy, ?którzy mają do dyspozycji sprzęt i trzy samoloty.

Publikacja: 04.03.2014 01:00

Granica czujnie strzeżona, armia bez pogotowia

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski Łukasz Solski

Ruch na wschodniej granicy jest nieco większy – w niedzielę przekroczyło ją 48 tys. osób (o 4 tys, więcej niż w ostatnim dniu lutego), ale  masowego napływu ludzi nie ma. Ukraińcy przyjeżdżają do nas głównie po zakupy i wracają.  Jednak granica z Ukrainą jest mocniej strzeżona.

– Sytuacja jest trudna, ale granica jest ochraniana skutecznie i jest bezpieczna – mówi „Rz" gen. Dominik Tracz, komendant główny SG.

Polsko–ukraiński odcinek granicy o długości ponad pół tysiąca kilometrów ochraniają dwa oddziały Straży Granicznej: Nadbużański, mający pod opieką odcinek o długości 296 km, i Bieszczadzki, pilnujący 238 km. Łącznie granicy strzeże 4,2 tys. funkcjonariuszy, w tym 71  ostatnio oddelegowanych m.in. z morskiego oddziału SG. W razie potrzeby kolejnych 780 pograniczników, będących w dyspozycji komendanta głównego Straży Granicznej, może zostać przesuniętych na wschód. Służby  działają na podstawie planu działania w sytuacji masowego napływu imigrantów z Ukrainy, zatwierdzonego przez MSW. Lepiej pilnowane są przejścia i zielona granica. – Każdej doby w ochronie granicy z Ukrainą bierze udział ok. 120 patroli polskich i mieszanych, polsko–ukraińskich – wylicza gen. Tracz. – Działania rozpoznawczo-patrolowe wykonują dwa śmigłowce Kania i skierowany w ten rejon samolot Wilga. – Zakładamy, że do końca marca te wzmocnienia będą wystarczające.

Od 6 do końca lutego przyjechało do nas łącznie 107 rannych podczas wydarzeń na Ukrainie. Jedni już wrócili, inni nadal są na leczeniu. Nie ma wielu wniosków o nadanie statusu uchodźcy – do SG złożyło je ok. 40 osób (jedna trzecia na granicy).

Na poligonach w Nowej Dębie, Orzyszu, Drawsku Pomorskim i Żaganiu ćwiczy w tej chwili w ramach planowanych szkoleń w sumie 5 tysięcy żołnierzy

Reklama
Reklama

Wojsko uspokaja i twierdzi, że nie ma mowy o wprowadzeniu choćby częściowej mobilizacji. – Nie ma stanu podwyższonej gotowości w armii – stwierdził szef resortu obrony narodowej Tomasz Siemoniak w RMF FM i uciął spekulacje o ruchu polskich wojsk w związku z sytuacją kryzysową na Ukrainie.  Na portalach społecznościowych pojawiły się bowiem zdjęcia przemieszczających się kolumn wojska. – Niektóre komentarze wskazywały, że szykujemy się do wojny, a to jest nieprawda – mówi „Rz" jeden z oficerów.

– Przemieszczanie kolumn wojska jest związane z naszą normalną aktywnością, codziennym planowanym szkoleniem, a nie z żadną sytuacją nadzwyczajną. Żołnierze jadą na poligon lub z niego wracają – tłumaczy płk Tomasz Szulejko ze Sztabu Generalnego  Wojska Polskiego.

Podpułkownik Szczepan Głuszczak z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych dodaje, że obecnie odbywają się ćwiczenia na kilku poligonach,  m.in. w Nowej Dębie, Orzyszu, Drawsku Pomorskim, Żaganiu. – W sumie na poligonach jest ok. 5 tys. żołnierzy – dodaje. Sprzęt wojskowy transportowany jest m.in. pociągami. Na poligonie w Drawsku Pomorskim ćwiczy np. Lubuski Pułk Artylerii.

Armia dementuje też pogłoski, jakoby wzmacniane były jednostki na wschodzie kraju, zawieszono urlopy, wstrzymano loty  samolotów bojowych. – Nic takiego nie ma miejsca – mówi ppłk Głuszczak.

Jan Bondar, rzecznik GIS, wyjaśnia, że inspektorzy sanitarni z rejonów nadgranicznych są w stanie zwiększonej czujności związanej z możliwością pojawienia się w Polsce uchodźców. – Gdyby się pojawili, musielibyśmy wprowadzić nadzór epidemiologiczny nad ośrodkami dla nich – podkreśla Bondar i zapewnia, że do działań są dobrze przygotowani, bo podobne procedury wdrażali podczas Euro 2012.

Reklama
Reklama

Tymczasem pod MSZ odbyła się wczoraj demonstracja solidarności z Ukrainą, zorganizowana przez  mieszkających w stolicy Ukraińców. Podobne trwają od początku lutego.

Związek Ukraińców w Polsce organizował wczoraj kolejne obchody pamięci pierwszych ofiar, które zginęły na Majdanie. Pierwsza część odbyła się w niedzielę, a wzięli w niej udział m.in. ambasador USA, Ukraińcy, Białorusini czy duchowni wielu wyznań.  Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce, dodaje, że ZUP działa na bieżąco w zależności od sytuacji w ich kraju. NSZZ „Solidarność" organizuje w sobotę pikietę przed Ambasadą Rosji w Warszawie. – Chcemy pokazać nasze poparcie i nazwać rzeczy po imieniu. Agresora nazwać agresorem, ofiarę ofiarą. Musimy Ukrainie okazać solidarność – tłumaczy Marek Lewandowski, rzecznik przewodniczącego KK NSZZ –„Solidarność".

Ruch na wschodniej granicy jest nieco większy – w niedzielę przekroczyło ją 48 tys. osób (o 4 tys, więcej niż w ostatnim dniu lutego), ale  masowego napływu ludzi nie ma. Ukraińcy przyjeżdżają do nas głównie po zakupy i wracają.  Jednak granica z Ukrainą jest mocniej strzeżona.

– Sytuacja jest trudna, ale granica jest ochraniana skutecznie i jest bezpieczna – mówi „Rz" gen. Dominik Tracz, komendant główny SG.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Reklama
Konflikty zbrojne
Ukraińcy: Nie wiemy dokładnie, kto jest w rosyjskiej niewoli
Materiał Promocyjny
Twoja gwiazda bliżej niż myślisz — Mercedes Van ProCenter
Konflikty zbrojne
Izrael zbombardował stolicę Libanu. W ataku zginął szef sztabu Hezbollahu
Konflikty zbrojne
Genewa. Marco Rubio obwieszcza sukces rozmów. Sugeruje, że na plan zgodzi się również Rosja
Konflikty zbrojne
Plan pokojowy dla Ukrainy. Ursula von der Leyen ogłasza trzy warunki
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Konflikty zbrojne
Plan pokojowy to „rosyjska lista życzeń”? Marco Rubio odpiera zarzuty
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama